– Nie poddamy się – mówią protestujący w Sejmie. W środę minął 29. dzień protestu osób niepełnosprawnych i ich opiekunów w Sejmie. I nic nie wskazuje na to, by protest miał się szybko zakończyć. Z protestującymi chciała w środę spotkać się Janina Ochojska, ale nie dostała zgody na wejście do parlamentu. – Łatwiej było się dostać do oblężonego Sarajewa niż do Sejmu. Proszę, by władza się mnie nie bała, ja nie jestem straszna – mówiła Ochojska. Politycy opozycji mówią o kompromitacji służb i marszałka Marka Kuchcińskiego. A przebywający cały czas w Sejmie protestujący zapowiadają, że nie wyjdą z niego bez ustawy o 500 zł dodatku rehabilitacyjnego w ręku. Dla strony rządowej postulaty protestujących zostały już spełnione. Sejmowy pat więc trwa.
Po miesiącu przebywania w Sejmie, na miejscu, gdzie przebywają protestujący, kilka metrów od stolika dziennikarskiego, kilkanaście metrów od sali plenarnej Sejmu, przybywa transparentów, naklejek, polskich flag i zdjęć. Obok są kolorowe materace, koce, krzesła i sejmowe fotele. Tu od prawie miesiąca przebywa Kuba, Adrian i inni niepełnosprawni oraz ich rodzice i opiekunowie. Tak wygląda ich codzienna przestrzeń od połowy kwietnia – kilkadziesiąt metrów kwadratowych sejmowej posadzki. Czasami tylko – dzięki m.in. politykom opozycji – wychodzą na spacer na sejmowy dziedziniec.
Politycy PiS przyjęli – dość konsekwentnie – komunikacyjną strategię deklarowania, że wykonane zostały ustępstwa po stronie rządu, więc konieczne są teraz ustępstwa po stronie protestujących.
– Spodziewałbym się kroku wstecz. Sejm powinien być wolny od protestujących – powiedział w „Salonie politycznym Trójki" marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Jednak nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się zmienić w najbliższym czasie. – Oceniamy, że postulaty osób protestujących w Sejmie zostały spełnione – powtórzyła w środę rzecznik PiS i wicemarszałek Sejmu Beata Mazurek.
Sami protestujący zapewniają, że nie mają z polityką nic wspólnego. „Jesteśmy apolityczni" – to jedno z haseł na kartce z bloku szkolnego przyklejonej w miejscu protestu. Poniżej żółte naklejki z sobotniego protestu w Sejmie. Inne hasło naklejone na jednej z sejmowych kolumn to „Sejm – Centrum Dialogu". Zmieniają się też daty na „kalendarzu hańby" – gdzie protestujący codziennie porównują 17 dni przebywania w Sejmie w 2014 roku i 29 dni (w środę) obecnego protestu. Nie zmieniają się postulaty i nie brakuje cały czas determinacji.