Zacznę od stawki CIT dla małych podatników i spółek rozpoczynających działalność, która ma spaść z 15 do 9 proc. Dla reszty podmiotów pozostaje ona bez zmian – 19 proc. Z tej niższej stawki trudniej będzie jednak skorzystać. Wystarczy, że spółka rozpoczynająca biznes przekroczy w ciągu roku limit 1,2 mln euro przychodów (o to nietrudno, wystarczy jedna większa transakcja), a będzie musiała płacić 19 proc. Prawo do niższego CIT mogą w trakcie roku stracić też małe spółki. Większość zapłaci więc więcej, rząd będzie jednak mógł się chwalić, że obniżył podatki. Co z tego, że nielicznym. To szczegół, o którym nie warto nawet wspominać.
Przypomnę, że takich obniżek podatków rząd ma na swoim koncie więcej. Wystarczy przypomnieć kwotę wolną od podatku – PiS obiecywał jej podwyższenie od razu i dla wszystkich. Po wyborach okazało się jednak, że na taki gest budżetu nie stać. Kwota, owszem, wzrosła, ale nie od razu i tylko dla najuboższych. Dla wielu się nie zmieniła, a lepiej zarabiający nie mają jej wcale.
Kolejny przykład: podatek solidarnościowy. To również forma kary za przedsiębiorczość. Zapłacą go m.in. zaradni właściciele rodzinnych firm czy przedstawiciele wolnych zawodów, np. dobrze wynagradzani programiści. Rząd chciał uderzyć w najbogatszych, ale przy okazji przyłożył przyzwoicie zarabiającym (jakby grzechem było osiąganie sporych zysków czy otrzymywanie wysokiej pensji).
Obrazu dopełniają perturbacje z likwidacją limitu składek na ubezpieczenia emerytalno-rentowe (niebawem koniec roku, a przedsiębiorcy nie wiedzą, czy ustawa wejdzie w życie, we wtorek sprawą ma się zająć Trybunał Konstytucyjny). Jeśli zacznie obowiązywać, pracownicy, którzy przekroczą limit, otrzymają niższe wynagrodzenie netto, a pracodawcy poniosą koszty dodatkowych składek.
Wszystko to wygląda na promocję jedyną w swoim rodzaju. Wyjątkową i niepowtarzalną. Wybierać, rejestrować i niczego nie żałować. Ale, czy coś tam nie jest napisane drobnym drukiem na samym końcu? Malutki tekst, nieistotny na pierwszy rzut oka. Lepiej go przeczytać, zwłaszcza gdy jest się przedsiębiorcą, który chce wyrosnąć na rekina biznesu. Inaczej może on ze zdziwieniem odkryć, że rządowa „promocja" niespodziewanie się skończyła lub go ominęła.