Z racji zbliżających się wyborów potrzebna jest obywatelom poprawna ocena stanu finansów publicznych i zagrożeń dla nich. Ich stan obecny jest lepszy niż mogło się wydawać trzy lata temu, ale nie jest tak dobry jak być powinien. Jest lepszy z czterech powodów. Jeden to rezygnacja z realizacji dwóch kosztownych obietnic wyborczych: dużego podwyższenia wszystkim kwoty wolnej od podatku PIT oraz przewalutowania kredytów mieszkaniowych w walutach obcych. Drugi powód to procykliczne wsparcie dochodów podatkowych silnym (o 13%) wzrostem PKB, wzmocnione uszczelnieniem systemu podatkowego. Trzeci to zmniejszenie inwestycji publicznych, 4,9% PKB średniorocznie w latach 2008-2015 do 3,9% w latach 2016-2018. Wreszcie czwarty powód to nadzwyczajne jednorazowe dochody niepodatkowe, takie jak zysk NBP. W sumie te cztery powody poprawiły bardzo znacznie stan finansów publicznych, uchroniły je przed otwartym kryzysem na znaczną skalę.
Ale pomimo tej poprawy ten stan jest obecnie znacząco gorszy niż być powinien. Bowiem aby deficyt sektora finansów publicznych nie przekraczał bezpiecznego poziomu 3% PKB w każdych okolicznościach, to w warunkach wyjątkowo dobrej koniunktury w Europie i Polsce powinniśmy mieć w roku 2018 znaczną nadwyżkę budżetową, tak jak to miało miejsce w większości krajów UE, a nie deficyt 10 mld zł. W rezultacie, mimo jednego z najlepszych wyników wzrostu PKB w ostatnich latach w UE, wynik sektora w Polsce należy do najgorszych. Postęp na drodze do osiągnięcia dla wyniku sektora finansów publicznych średniookresowego celu 0,5% PKB jest dalece niewystarczający.
3. Przedkładane przez polityków propozycje zwiększania wydatków i zmniejszania dochodów publicznych muszą być ocenione przez pryzmat skutków makroekonomicznych, jakie w tych okolicznościach idą za nimi w krótkim i długim okresie. Ponadto propozycje te muszą mieścić się w ramach prawnie wiążących bezpieczników, gwarantujących stabilność finansów publicznych i zabezpieczających kraj przed wejściem na drogę znaną jako „scenariusz grecki". Ostatnie propozycje rządowe lekceważą oba te podstawowe wymogi.
Brakuje tam nie tylko odpowiedzi na pytanie o sens stymulacji fiskalnej wspierającej konsumpcję i zaaplikowanej gospodarce znajdującej się wciąż w wysokiej fazie cyklu koniunkturalnego, ale cierpiącej na brak inwestycji. Brakuje też odpowiedzi na pytanie podstawowe: czy da się w ogóle taką stymulację przeprowadzić bez wyłamywania bezpiecznika, jakim dla stabilności finansów publicznych jest wprowadzona w 2013 r. do ustawy o finansach publicznych stabilizująca reguła wydatkowa (SRW)? Reguła wytycza maksymalną bezpieczną wielkość wzrostu i limitu wydatków sektora finansów publicznych w kolejnych latach.
Przekroczenie prawnie dopuszczalnych limitów wzrostu wydatków jest naszym zdaniem nieuniknione, o ile rząd nie wskaże, gdzie zamierza dokonać znaczących cięć innych wydatków publicznych lub jakich istotnych podwyżek podatków chce dokonać począwszy już od roku 2020.