Pandemia wywróciła rynek mieszkań do góry nogami?
Witold Indrychowski, prezes spółki Merari:
Na razie za wcześnie na tak kategoryczne stwierdzenia, ale na pewno ujawniły się pewne nowe trendy, które mają i będą miały wpływ na rynek mieszkaniowy, choć jeszcze nie wiadomo, jak trwały i istotny. Część kupujących zaczyna poszukiwać większych i wygodniejszych mieszkań.
To naszym zdaniem zdrowy trend, bo do tej pory rynek był zdominowany małymi mieszkaniami, które niezbyt nadawały się do zamieszkania, zwłaszcza dla większej rodziny. Klienci chętnie kupują również domy, ale trzeba zaznaczyć, że to znacznie trudniejszy rynek i gdy wrócą korki na trasach dojazdowych, to okaże się, że odległe lokalizacje to problem dla rodzin z dziećmi w przypadku, gdy dwie osoby pracują. Sądzę, że popyt na takie domy mocno się ochłodzi.
Z kolei domy z dostępem do komunikacji publicznej powinny cieszyć się wzrostem zainteresowania. Rynek mniejszych mieszkań, tych inwestycyjnych, ma przed sobą więcej niewiadomych i sądzę, że się skurczy, ale jak bardzo, to zależy od banków i sytuacji na rynku najmów.
Nasza firma nie odczuwa jakiś szczególnych zmian. Mieliśmy klientów cały czas, choć przez kilka tygodni zainteresowanie było mniejsze. Od maja klientów nie brakuje. Mówimy jednak o zainteresowanych zakupem mieszkania lub domu dla zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych. Kupujący inwestycyjnie mają przed sobą więcej dylematów.