Operacyjnie port, wybudowany kosztem 10,2 mld euro, ma być gotowy dopiero od początku 2019 roku. Przy tak wielkich inwestycjach dwumiesięczny poślizg nie jest niczym wyjątkowym. Na razie - jak informuje Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) na 29 października zapowiedziano „miękką" inaugurację, potem, dwie, trzy maszyny postawią tam Turkish Airlines i będą wykonywały wyłącznie rejsy krajowe.
Przesunięcie regularnych operacji lotniczych z jednego stambulskiego portu do drugiego ma rozpocząć się pod koniec grudnia. Ani sam port, ani firma IGA, która zbudowała lotnisko, ani też ministerstwo transportu nie informują, co stało się powodem zmiany daty.
Z przesunięciem terminu jednak wiążą się potężne koszty. Według niemieckiego „Handelsblatta" rząd obiecał wszystkim firmom, które mają prowadzić biznes w nowym porcie, że zrekompensuje im straty finansowe wynikające z późniejszego otwarcia lotniska.
Według „Handelsblatta" jednak chodzi o nieprawidłowości w prowadzeniu inwestycji, w tym aresztowanie 500 pracowników budowlanych, którzy protestowali i strajkowali z powodu fatalnych warunków pracy.
Turecka inwestycja została już wcześniej uznana za jedną z najbardziej imponujących na świecie, chociażby z tego powodu, że budowa portu, który początkowo ma mieć zdolności do obsługiwania 90 milionów pasażerów rocznie, a docelowo 200 milionów, miała trwać jedynie cztery lata.