Tą maszyną należącą do największego rosyjskiego przewoźnika, Aerofłotu, leciało 7 grudnia 119 pasażerów i sześcioro członków załogi.
Samolot wylądował bezpiecznie w Irkucku - napisał irkucki portal internetowy KP. Wcześniej załoga, która miała świadomość zagrożenia, została poinformowana, że ma nie przekazywać komunikatu pasażerom. W ten sposób uniknięto paniki na pokładzie.
Czytaj także: Francuzi ugrzęźli na Syberii. Rekordowe zyski pubu
Boeing Aerofłotu powitały na płycie irkuckiego lotniska służby bezpieczeństwa. Przeprowadzono szybką ewakuację maszyny. Następnie przeszukano bagaże, stwierdzono, że alarm był fałszywy, bo żadnej bomby nie ma.
Jak jednak informuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i oddział policji zajmujący się transportem, toczy się w tej sprawie postępowanie. Ujawniono, że autorem fałszywego alarmu był 35-letni Rosjanin z Soczi. „Wiesti” piszą, że zdeterminowany małżonek postanowił zemścić się na żonie i ją mocno nastraszyć. Miała to być kara za kłótnię małżeńską i „odmowę wykonania polecenia męża”. Teraz 35-latek drogo za to zapłaci. Za fałszywy alarm bombowy, który kwalifikowany jest jako „akt terroryzmu” grozi kara 3 lat więzienia.