- Wiele się w życiu nie zmieniło. Te same wady i te same zalety - odparł Czarzasty, sejmowy debiutant, pytany, jak się czuje jako wicemarszałek.
"Jestem w grupie trzymającej władzę"
- Nigdy nie byłem radnym ani posłem. Jestem jakimś takim samorodkiem, który wszedł do polityki ze względu na swoje hobby - powiedział gość #RZECZYoPOLITYCE. Jego kandydaturę do prezydium Sejmu poparły SLD, Wiosna i Razem, ale też Zjednoczona Prawica, w tym lider Solidarnej Polski, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który w raporcie komisji śledczej w sprawie afery Rywina umieścił Czarzastego w grupie trzymającej władzę. Szef SLD był pytany, czy ma w związku z tym poczucie satysfakcji.
- Nie ma wicemarszałka ani marszałka w Sejmie, który by nie został wybrany bez głosów PiS-u, bo PiS ma po prostu większość - zastrzegł Włodzimierz Czarzasty. Jego zdaniem, wybór wicemarszałków dokonał się na zasadzie konsensusu. Odnosząc się do tego, że otrzymał głos Ziobry powiedział, że to "symboliczna klamra, która zamyka pewien etap" jego życia, "w sensie takim oczywiście bardzo symbolicznym".
- Nie wiem, czy państwo wiedzą, w sprawie afery Rywina byłem jedyną osobą, która nigdy nie była przesłuchiwana przez żadną prokuraturę, gdyż na przykład nigdy w życiu nie dzwoniłem do pana Rywina. A to już jest historia - mówił. - W każdym razie dzisiaj jestem w grupie trzymającej władzę naprawdę - dodał.