Arcybiskup Andrzej Dzięga, metropolita szczecińsko-kamieński, przez wiele lat był przełożonym ks. Andrzeja Dymera, w 2008 roku uznanego winnym wykorzystywania seksualnego nieletnich.
Ksiądz odwołał się od nieprawomocnego wyroku. Sprawa ostał przekazana do rozpatrzenia w gdańskiej kurii. Proces drugiej instancji wstrzymywał metropolita Leszek Sławoj Głódź, a to pozwoliło ks. Dymerowi dalsze funkcjonowanie i karierę w strukturach kościelnych.
Cywilne postępowanie w sprawie podejrzanego o czyn lubieżny wobec osoby nieletniej księdza umorzyła prokuratura ze względu na przedawnienie.
Kościelna kariera ks. Dymera rozwijała się m.in. dzięki jego zwierzchnikowi, abp. Andrzejowi Dziędze, który awansował księdza oskarżanego o wykorzystywanie seksualne nieletnich z placówki opiekuńczo-wychowawczej w Szczecinie.
Czyny księdza Dymera oraz ukrywanie ich przez kościelnych hierarchów przypomniał głośny reportaż "Uwagi" TVN. Przypomniał, bo media, w tym "Rzeczpospolita", nagłaśniały poczynania księdza już kilka lat temu (czytaj: Nietykalny ksiądz Andrzej D.)