Warszawska prokuratura, która wszczęła śledztwo w sprawie „afery maseczkowej" w Ministerstwie Zdrowia, będzie badać, kto naprawdę kupił w Chinach maski dla lekarzy, które nie spełniają norm WHO, i kto dostarczył m.in. sfałszowany certyfikat towaru do oferty. Śledztwo wszczęto pod kątem oszustwa wielkich rozmiarów. Za 120 tys. masek resort zdrowia zapłacił trzem firmom bez doświadczenia w hurtowym obrocie materiałami farmaceutycznymi – to pośrednicy nieruchomości, firma doradcza aptekarza z Małopolski i nowo powstała firma żony instruktora narciarskiego Łukasza Guńki (podajemy nazwisko, bo ujawnił je w wywiadzie dla „DGP" minister Łukasz Szumowski, zrobiło to także CBA i sam resort zdrowia we wspólnym komunikacie) – aż 5,5 mln zł.