Mieszkańcy ponad 20-milionowego miasta nie wychodzą na ulicę, obawiając się zarażenia wirusem, przeciwko któremu nie wynaleziono na razie skutecznego leku i na który nie ma szczepionki. Spacerujący po opustoszałych ulicach miasta pojedynczy przechodnie w pośpiechu robią zakupy, by jak najszybciej wrócić do domu i schronić się za zamkniętymi drzwiami.
Gigantyczne centra handlowe są puste. Część z nich działa, ale nie dla wszystkich. W wejściu funkcjonariusze służb epidemiologicznych mierzą klientom temperaturę i prześwietlają specjalistycznymi urządzeniami. Jeżeli przy czole któregoś lampka urządzenia zaświeci się na czerwono, natychmiast się go odizolowuje i trafia do reszty zakażonych na specjalnie wyznaczonych salach w szpitalach. Dzieci nie są odprowadzane do przedszkoli, nie działają szkoły i uniwersytety. Nie ma premier w teatrach, zamknięte są wszystkie kina, galerie i muzea. Ruchliwe dotychczas autostrady świecą pustkami.