To wstyd, że Polska będzie ukarana za dyskryminowanie części swoich obywateli. W dodatku chodzi o ograniczenie dostępu do środków unijnych z powodu uznania za łamiące prawa człowieka uchwały kilku gmin, a nie decyzji jakiegoś „złego rządu". To gorzej, bo rządy przychodzą i odchodzą (przynajmniej na razie), a gminy zostają na swoich miejscach razem ze swoimi obywatelami, którzy tak nienawidzą LGBT, że chcieliby zamknąć przed osobami homoseksualnymi swoje miasteczka i wsie. Rząd oczywiście swoją rolę tu wypełniał, np. nagradzając dzielnych krzyżowców czekami na różne upragnione gminne dobra i deklarując ustami swoich zagończyków, takich jak minister edukacji Przemysław Czarnek, że np. „ideologia LGBT wyrastająca z neomarksizmu pochodzi z tego samego korzenia co niemiecki narodowy socjalizm hitlerowski, który jest odpowiedzialny za wszelkie zło II wojny światowej, zniszczenie Warszawy i zamordowanie powstańców".
No, rzeczywiście, jedyna rada – zamknąć gminę przed zgubnym wpływem. To zresztą kierunek przez obecną władzę popierany, bo skoro nie mamy już w świecie przyjaciół, Niemcy nas biją, Francuzi zdradzają, a z Amerykanami jesteśmy na wojnie o TVN, najlepiej się zamknąć, otoczyć palisadą, pogłębić fosę i przygotować kociołki z wrzącym olejem. Nie tylko geje wtedy nie przejdą, ale i żadni uchodźcy, feministki czy inni anarchiści. I nawet Tusk z Zandbergiem im nie pomogą.
Tyle że taka filozofia zamykania się zakłada jednak, że będzie ktoś, kto będzie chciał zapukać i wejść do środka. Że Unia błagać będzie gminy niezłomne: „wpuśćcie jakiegoś geja albo lesbijkę...". Tymczasem wójt czy burmistrz z rozwianą brodą stanie u bram i się przeciwstawi. Niestety. Unia coraz bardziej taką niezłomność lekceważy. Co więcej, chce karać. I nie dość, że nie będzie błagać o przyjęcie dofinansowania do dróg, szkół, pływalni i usług publicznych, to jeszcze zabierze, co wcześniej dała.
Na tym jednak nie koniec. Szybko może się okazać, że mimo zamknięcia przez grube mury i czaszki demoralizujące trendy wciskają się do gmin. Technologia 5G jest bezlitosna: dzieci nasączane są czystym złem i na nic wysiłki ministra edukacji opowiadającego w narastającej ekscytacji o odbieraniu praw publicznych „demoralizującym dewiantom". Gminy zamiast trwać w zamknięciu – opustoszeją. To dzieci miejscowych radnych uciekną.