Koronawirus nie może przetrwać poza ciałem dłużej niż kilkanaście, góra kilkadziesiąt godzin. Ponieważ przesyłki z Chin trafiają do Polski zazwyczaj po kilku tygodniach, zarażenia się w ten sposób jest właściwie niemożliwe.

Czytaj także:  Postępy epidemii koronawirusa można śledzić online 

Póki co statystyki pokazują także, że zainteresowanie Polaków internetowymi zakupami w Chinach nie spada. Z danych z badania PBI/Gemius wynika, że w styczniu strona Aliexpress.com miała z Polski – zależnie od dnia – od 450 do 830 tys. użytkowników. Znacznie większy ruch panował na aplikacji mobilnej serwisu – tu użytkowników było od 2,7 do nawet 3,6 mln.

Dodatkowo zniechęcająco na konsumentów szukających okazji zakupowych w Chinach w tym okresie mogłyby działać obchody tamtejszego Nowego Roku, oznaczające długą przerwę w pracy i w efekcie jeszcze dłuższy czas oczekiwania na zamówione towary. Niczego takiego jednak nie widać.

- Na podstawie danych dla platformy AliExpress, gromadzonych od początku stycznia 2020 r., nie da się stwierdzić istotnych odchyleń w liczbie Realnych Użytkowników czy odsłon, które dałoby się powiązać z obchodami Chińskiego Nowego Roku lub ostatnim zagrożeniem epidemiologicznym – mówi Katarzyna Binert, e-commerce manager Gemius. - Co więcej - porównując dane z analogicznym okresem ubiegłego roku – obserwujemy ogólny wzrost liczby internautów odwiedzających ten serwis, co z kolei może być spowodowane rosnącą popularnością zakupów transgranicznych – dodaje.