Kwiecień miał być miesiącem znacznego przyspieszenia w kluczowym dla rządu Narodowym Programie Szczepień. I rzeczywiście, szczepień ma być więcej, ale miesiąc zaczął się od chaosu.
W środę ok. godz. 22 w systemie pojawiła się możliwość wyboru terminu szczepienia dla osób do rocznika 1981. Wielu 40- i 50-latkom udało się zarejestrować już na czwartek, inni dostali termin tuż po świętach. Większość została zapisana na kwiecień. Po kilku godzinach zapisy zawieszono.
Minister Michał Dworczyk tłumaczył, że był to „błąd w systemie" i wszyscy, którzy się zapisali, zostaną przepisani na... maj. Choć części z nich system oferował szczepionkę Pfizera i BioNTech, to jednak nie będą mogli sobie wybrać preparatu.
Część opinii publicznej uważa jednak, że zarejestrowani nie powinni godzić się na „błąd systemu". „Drukujcie skierowania i zapisujcie się bezpośrednio przez punkty szczepień" – zachęcali na Twitterze medycy.
Rozgoryczeni byli też lekarze prowadzący takie punkty, którzy również nic nie wiedzieli o dodatkowych szczepionkach: – Wczoraj na szkoleniu na temat szczepień zorganizowanym przez resort zdrowia, Centrum e-Zdrowia, RARS i NFZ nie było o tym ani słowa. Kolejne roczniki miały być uwalniane dopiero od 12 kwietnia – mówi dr Tomasz Zieliński z Federacji Porozumienie Zielonogórskie zrzeszającej lekarzy rodzinnych. Dodaje, że wpuszczenie do systemu 40- i 50-latków proporcjonalnie opóźni szczepienia seniorów.