Aktualizacja: 28.07.2021 23:33 Publikacja: 28.07.2021 21:00
Foto: PAP
Ministerstwo Finansów przedstawiło w poniedziałek szczegóły ustawy podatkowej, która stanowić ma element Polskiego Ładu. I tak kwota wolna od podatku ma wzrosnąć z dzisiejszych 8 tys. zł (taką kwotę odpisują nieliczni podatnicy, reszta odpisuje mniej lub wcale) do 30 tys. zł. Wzrosnąć ma także próg podatkowy – z dzisiejszych 85 528 zł do 120 tys. zł. Dochody niższe od tej kwoty objęte będą 17-proc. stawką podatku, zaś nadwyżka dochodów ponad tę kwotę – stawką 32-proc. Najbardziej kontrowersyjne zmiany związane są jednak ze składką na ubezpieczenie zdrowotne. Przedsiębiorcy mają ją płacić od dochodu, jaki osiągną, a nie jak dziś – ryczałtem. Rząd chce też, by od podatku nie można już było odliczać, tak jak to było do tej pory, części zapłaconej składki. Zakaz dotyczyć będzie wszystkich podatników. A obie te zmiany oznaczać będą wzrost podatku. Osłodzić je ma podatnikom specjalna ulga. Przedsiębiorcom w ramach rekompensaty rząd proponuje łatwiejszy dostępem do poszerzonego katalogu ulg na innowacje czy robotyzację oraz do tzw. estońskiego CIT.
Największymi wyzwaniami są wspieranie polskiego wzornictwa, podejmowanie inicjatyw edukacyjnych oraz zadbanie o dziedzictwo IWP bez regularnego wsparcia finansowego – mówi Michalina Pietrzyk, wiceprezes Instytutu Wzornictwa Przemysłowego.
W najbliższy wtorek odbędą się wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Choć sondaże są wyrównane, jedno jest pewne: protekcjonistyczne zapędy oraz brak chęci realnej redukcji deficytu budżetowego zwyciężą, niezależnie kto zostanie głową państwa - pisze młody ekonomista.
Dane historyczne wskazują, że październik i IV kwartał są okresami dobrymi dla kryptowalut. Ostatnio tym aktywom znów zaczęły sprzyjać rosnące szanse wyborcze Donalda Trumpa. Wybory mogą być pozytywnym impulsem dla części inwestorów.
Cyfryzacja dotyka każdej sfery działalności człowieka. To proces, który towarzyszy także biznesowi bez względu na branżę i skalę działalności.
Europejczycy są coraz bardziej przekonani, że mogą wpłynąć na ochronę klimatu poprzez zmianę codziennych nawyków
O społecznej odpowiedzialności biznesu mówi się coraz więcej. To, co kiedyś było modą, teraz staje się obowiązkiem. Firmy muszą odpowiadać na potrzeby społeczeństwa i środowiska.
By osiągnąć 240 mld zł deficytu w tym roku, rząd będzie zapewne musiał sięgnąć po budżetowe sztuczki, wzorem poprzedników. Ale dzięki temu zmniejszyć się mają nieco napięcia w budżecie w 2025 r., czyli w roku wyborczym.
W piątek posłowie zagłosowali za nowelizacją budżetu na 2024 rok, która zakłada wzrost deficytu o ponad 56 mld zł.
W sprzyjających okolicznościach rząd mógłby zapożyczać się w 2025 r. w miarę bezpiecznie. Ale koszty obsługi długu będą szybko rosły. Istnieje ryzyko, że wymkną się spod kontroli.
W tym roku korporacje wpłacają do budżetu państwa wyraźnie mniej niż w 2023 r. Choć opozycja dopatruje się przyczyn politycznych, powód jest prosty – zyski firm pompowane wcześniej przez inflację znacząco spadły. I niestety, nieszybko się odbudują.
Wzrost kosztu obsługi długu w latach 2026-2028 pozostaje głównym zagrożeniem dla stabilności makroekonomicznej kraju. W najbliższych latach jest nieunikniony powolny spadek tempa wzrostu PKB do 1,5 proc. rocznie - z racji wysokiego już poziomu wydajności pracy i niskich inwestycji.
Dziura w kasie państwa jeszcze w tym roku ma poszybować do 240 mld zł. W krótkim okresie może to być strategiczny ruch odciążający przyszłoroczny budżet. Ale można też zapytać, czy rząd Donalda Tuska w ogóle myśli o zacieśnieniu fiskalnym?
Rząd zwiększył deficyt aż do rekordowych 240 mld zł. Ekonomiści przypuszczają, że za nowelizacją ustawy budżetowej kryje się chęć dokonania wydatków w 2024 r. i odciążenia budżetu na 2025 r.
Czy koalicja 15 października naprawdę chce oddać walkowerem głosy prorynkowych wyborców i przedsiębiorców? Bo nie widać, by wychodziła naprzeciw ich oczekiwaniom.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas