Z tej okazji Aleksander Łaszek, członek Towarzystwa Ekonomistów Polskich, przygotował dosyć krytyczny komentarz „Czy obniżenie PIT do 17 proc. to dobry pomysł?”. Łaszek zwraca uwagę, że opodatkowanie pracy w Polsce ma dwie negatywne cechy: jest niepotrzebnie skomplikowane oraz zdecydowanie zbyt wysokie dla osób o niskich dochodach, a rządowe propozycje nie rozwiązują żadnego z tych problemów.
Zbyt duże obciążenia
Aleksander Łaszek wylicza, że nawet osoba zarabiająca pensję minimalną jest obecnie obciążona ponad tysiącem złotych podatków i składek, z czego część jest ukryta po stronie pracodawcy. Zatrudnienie osoby zarabiającej pensję minimalną (2250 zł) kosztuje pracodawcę ponad 2700 zł, podczas gdy na rękę osoba taka otrzyma tylko 1634 zł. Tak wysokie opodatkowanie niskich dochodów zniechęca do podjęcia pracy osoby gorzej wykształcone, z mniejszym doświadczeniem, mniej produktywne. W efekcie stopa zatrudnienia osób z wykształceniem podstawowym w Polsce jest trzecia z najniższych w UE – niższa jest tylko na Słowacji i w Chorwacji. Proponowane przez rząd rozwiązanie zmniejszy opodatkowanie takiej osoby o 39 zł, co trudno uznać za radykalną zmianę.
Zbyt skomplikowny
Drugi problem, to fakt, że polski system podatkowy jest niepotrzebnie skomplikowany – obliczenie PIT w najprostszej sytuacji to kilkanaście operacji matematycznych, mogących być źródłem pomyłek i problemów. To efekt niepotrzebnie zróżnicowanych podstaw PIT, NFZ i ZUS. – Rządowy projekt zmieniając tylko stawkę PIT oraz koszty uzyskania przychodów nawet nie próbuje rozwiązać problemu niepotrzebnego skomplikowania systemu – zauważa Łaszek. Jak dodaje, jeszcze przed wakacjami uchwalono wprowadzenie 500+ na każde dziecko oraz zwolnienie z PIT osób do 26 roku życia, teraz trwają prace nad obniżeniem stawek PIT. Jednocześnie nie widać prac nad zapowiadanymi przez rząd w Wieloletnim Planie Finansowym Państwa źródłami finansowania tych kosztownych zmian. Stwarza to ryzyko, że zapowiadane zniesienie limitu składek ZUS, ozusowanie umów cywilnoprawnych, czy test przedsiębiorcy będą uchwalane w pośpiechu we wrześniu, lub jeszcze gorzej – po wyborach, do końca trzymając przedsiębiorstwa w niepewności odnośnie nowych podatków w 2020 r.