Morawiecki: Bezumowny brexit byłby złym rozwiązaniem
Koalicja przeciw umowie rozwodowej zgromadziła posłów przeciwnych planowi May z dwóch różnych powodów: bo zbyt wiąże na przyszłość Wielką Brytanię z Unią lub bo wiąże ją za mało. Ale nawet sceptyczni wobec May torysi wcale nie mają zamiaru doprowadzić do przedterminowych wyborów, w wyniku których mogą oddać władzę. Głosowanie ws. wotum zaufania dla May spodziewane jest w środę.
Podobnie mało prawdopodobne jest, aby już na tym etapie udało się zbudować większość na rzecz rozpisania nowego referendum w sprawie członkostwa w Unii.
W obliczu porażki w Izbie Gmin zwolenników porozumienia, Wielką Brytanię może czekać tzw. twardy brexit - czyli wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej bez umowy. Na razie Theresa May ma trzy dni na przedstawienie proponowanych dalszych kroków w negocjacjach z UE. Wymusiła to na niej ostatnia uchwała parlamentu, który skrócił ten czas z 21 dni. Być może jeszcze w tym tygodniu May poleci do Brukseli, aby próbować uzyskać jakieś ustępstwa od Unii, choć taka strategia już dwukrotnie zakończyła się upokarzającą dla Brytyjki odmową - pisze w "Rzeczpospolitej" Jędrzej Bielecki.
Wcześniej, przed głosowaniem nad umową z UE, Izba Gmin odrzuciła poprawkę, zgłoszoną przez konserwatywnego deputowanego Johna Barona. Zakładała ona, że Wielka Brytania mogłaby jednostronnie wycofać się z umowy wiążącej Irlandię Północną unią celną z UE (tzw. backstop), dopóki nie zostanie uzgodnione inne rozwiązanie pozwalające na uniknięcie kontroli na granicy z Republiką Irlandii. Poprawka znalazła uznanie w oczach 24 parlamentarzystów, przeciwko było 576.
Co ciekawe funt brytyjski zareagował na przegrane przez May głosowanie w Izbie Gmin umocnieniem wobec euro i dolara.