Pierwszy dzień potyczek o tytuł pełnoprawnego członka samorządu adwokatów lub radców rozpoczął blok z prawa karnego.
– Zdający mieli do napisania apelację. Kazus nie był obszerny i został oparty o trzy zarzuty: przywłaszczenie mienia, oszustwo oraz posiadanie narkotyków. Oskarżony przyznawał się do popełnienia dwóch czynów – mówi Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska, wicedziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie. W jej ocenie karne w tym roku nie było trudne.
– Na pewno był to kazus do rozwiązania. Sześć godzin to dużo czasu, ale wiadomo, że w normalnych warunkach, wykonując zawód, apelację pisze się dłużej – mówił aplikant adwokacki Tymoteusz Paprocki, dzieląc się pierwszymi wrażeniami po wyjściu z egzaminu.
U radców nastroje podobne, choć kazus był już inny. – Zadania na egzamin radcowski opracowuje bowiem inny zespół – przypomina Jan Kanthak, rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości.
– Przyglądając się reakcjom zdających, można było odnieść wrażenie, że nie zostali zaskoczeni. Pisanie szło sprawnie. Nikt też nie zgłaszał komisji zastrzeżeń co do sformułowania treści zadania. Wszystko było jasne – zapewnia Włodzimierz Chróścik, dziekan okręgowej izby radców prawnych w Warszawie.