– To zaszczyt budować KO z takimi ludźmi jak Iwona Hartwich – mówił w połowie zeszłego miesiąca lider Platformy Obywatelskiej. Pod koniec lipca Hartwich dowiedziała się, że zamiast obiecanego trzeciego miejsca na liście Koalicji znajdzie się na... siódmym. Kiedy stwierdziła publicznie, że czuje się oszukana, i zapowiedziała start z innego komitetu, lider PO dał jej trzecie miejsce. Spór zażegnano, ale niesmak pozostał.
Taktykę publicznego szantażu zastosował również marginalizowany w PO Bogdan Zdrojewski, który w licznych wywiadach krytykuje największy blok opozycyjny, głośno rozmyślając nad samodzielnym startem do Senatu. Były prezydent Wrocławia mógłby zaszkodzić KO, kandydując na Dolnym Śląsku, dlatego prawdopodobnie dostanie to, czego chce, od macierzystej partii. Medialne negocjacje wyglądają jednak kabaretowo.