Tak stonowanych polityków Prawa i Sprawiedliwości nie widziano od co najmniej pół roku. Przestali nagle wypisywać płomienne filipiki w obronie najświętszych wartości, stracili zainteresowanie Donaldem Tuskiem i – mimo ze kampania się skończyła na chwilę – schowali gdzieś głęboko Antoniego Macierewicza z Krystyną Pawłowicz. Nigdy jeszcze wicemarszałek Ryszard Terlecki tak słodko nie uśmiechał się do dziennikarki TVN pytającej go o rekonstrukcją rządu. Można by przyjąć, że to wynik zadowolenia po wygranych wyborach. Ale przecież wynik PiS nie zasługuje na zadowolenie, tylko na co najmniej poczucie triumfu. Gdzie się ono podziało?