Prokuratura pod kontrolą rządu

Rząd nadzoruje służby specjalne, policję czy wojsko. Podobnie powinien nadzorować prokuraturę – twierdzi znany prawnik

Publikacja: 10.06.2008 08:28

Prokuratura pod kontrolą rządu

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Red

Przyjęty w zeszłym tygodniu przez rząd projekt rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego z jednoczesnym przyznaniem temu ostatniemu większej samodzielności nie będzie żadnym przełomem w działalności polskiej prokuratury. A już na pewno nie jest lekarstwem na jej najważniejsze bolączki. Jest to kwestia najwyżej drugorzędna.

Zwłaszcza że rządowy projekt przewiduje duże usamodzielnienie stanowiska prokuratora generalnego. Nie wyobrażam sobie jednak sytuacji, aby rząd został pozbawiony całkowitej kontroli nad prokuraturą. Najlepiej byłoby, aby minister sprawiedliwości pozostał organem zwierzchnim prokuratora generalnego, tak jak jest organem zwierzchnim dyrektora generalnego służby więziennej czy też tak jak minister spraw wewnętrznych nadzoruje komendanta głównego policji, straży granicznej etc.

Tak jak rząd kontroluje służby specjalne, policję czy wojsko, tak samo powinien móc kontrolować prokuraturę. Nikomu nie przychodzi przecież do głowy pomysł, by np. policję wyłączyć spod kontroli MSWiA.

Nie rozumiem dlaczego – przy rozdzieleniu funkcji prokuratora generalnego od ministra sprawiedliwości – mamy rezygnować z formuły, by prokurator generalny był powoływany przez premiera na wniosek odpowiedniego ministra.

Nie widzę powodu, by różnicować model powoływania na urząd, dajmy na to, komendanta głównego policji i prokuratora generalnego. Najgorszym jednak rozwiązaniem z możliwych byłoby doprowadzenie do sytuacji skrajnej, w której prokurator generalny stałby się całkowicie autonomicznym organem, na wzór szefa CBA (dziś Mariusza Kamińskiego).

Najczęściej podnoszonym argumentem za rozdzieleniem funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości jest nadmierne upolitycznienie prokuratury wynikające rzekomo z tejże zależności. Ale przecież prokuratura w zasadzie jest całkowicie odłączona od Ministerstwa Sprawiedliwości, z tym jednym formalnym wyjątkiem, że minister jest zarazem prokuratorem generalnym. Wszyscy zastępcy prokuratora generalnego, jak i wszyscy stojący niżej w hierarchii są zwykłymi prokuratorami, a nie politykami. Trudno zatem czynić uogólnienia, że cała prokuratura jest upolityczniona.

Zmorą polskiego postępowania przygotowawczego, polskiego oskarżania publicznego, pracy polskiej prokuratury wcale nie jest jej upolitycznienie

Owszem, aby uciąć wszelkie wątpliwości czy spekulacje, możemy te funkcje rozdzielić, ale to nic nie zmieni. Nie naprawi funkcjonowania prokuratur, bo poziom ich pracy nie zależy od tego, czy minister jest czy też nie jest prokuratorem generalnym.

W tej chwili obecny minister sprawiedliwości, w przeciwieństwie do wielu swoich poprzedników, nie pełni zbyt aktywnie roli prokuratora generalnego. A więc w praktyce od pół roku mamy już rozdzielenie funkcji prokuratora od ministra. Minister Zbigniew Ćwiąkalski nie wtrąca się bowiem w ogóle do prokuratury, a rolę prokuratora generalnego pełni prokurator krajowy Marek Staszak. I nawet czasami chciałoby się, by minister Ćwiąkalski wykazywał się większą aktywnością, by – jak mawiał Jan Rokita – szarpnął cuglami prokuratury, by jako polityk czuł się zmuszony pracę prokuratury naprawiać.

Tak więc mamy swoisty eksperyment. Tylko co z niego wynika? Nie nastąpiła żadna jakościowa zmiana pracy prokuratury.

Nadal mamy przedłużające się śledztwa, pochopne wnioski o tymczasowe aresztowania. Od lat wiadomo, że tak jak powiedział kiedyś Andrzej Zoll, będąc rzecznikiem praw obywatelskich, najsłabszym ogniwem wymiaru sprawiedliwości jest właśnie prokuratura.

Przyczyn takiego stanu rzeczy upatruję raczej w złej organizacji pracy, zanikającym etosie i etyce zawodowej oraz w ograniczonych możliwościach pracy. Prokuratura w 2003 roku, po nowelizacji KPK, utraciła bowiem bardzo wiele funkcji śledczych. Dzisiaj osobiste śledztwo prokurator musi prowadzić jedynie w sprawach, w których mamy do czynienia z przestępstwem popełnionym przez funkcjonariusza lub z zabójstwem. W pozostałych przypadkach tylko nadzoruje śledztwa czy dochodzenia prowadzone przez policję.

Ważniejszą rolę, szczególnie w postępowaniu przygotowawczym, odgrywają także sądy. W takim postępowaniu sąd może nie tylko stosować areszt, ale także w szerokim zakresie może samo postępowanie kontrolować. To sąd rozpatruje bowiem zażalenia na umorzenie lub odmowę wszczęcia postępowania przygotowawczego. Gdyby sądy były tu bardziej aktywne, gdyby prokuratorzy lepiej wykonywali swoje obowiązki, to już na poziomie postępowania przygotowawczego mielibyśmy o wiele lepsze efekty.

Natomiast, aby zobaczyć, jak radzi sobie prokurator jako oskarżyciel publiczny, wystarczy pójść na salę rozpraw. Oskarżyciel działa mechanicznie, jest związany dyrektywami przełożonych. Często zresztą dostaje przypadkowe sprawy, na które idzie z marszu, bez odpowiedniego przygotowania etc.

Chciałbym zapytać tych wszystkich, którzy w rozdzieleniu funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego widzą rozwiązanie problemów prokuratury, o to, co się zmieni, nawet jeśli uda im się to rozwiązanie przeforsować? Co się wtedy stanie?

Zmorą polskiego postępowania przygotowawczego, zmorą polskiego oskarżania publicznego, zmorą pracy polskiej prokuratury wcale nie jest jej upolitycznienie. Ten problem dotyczy jednego, może kilku przypadków w roku, które odpowiednio nagłośnione przez media urastają do rangi całkowicie nieadekwatnej do rzeczywistości. Bywały takie spektakle, ale dzisiaj już ich przecież nie ma.

Boję się, że skutkiem tej trwającej przynajmniej od pół roku debaty nad rozdzielaniem funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego będzie to, że prokuratorzy poczują się jeszcze pewniej, mając świadomość, że obronili się przed potrzebą poprawy swojej pracy, uniknęli jakiejkolwiek krytyki i że dalej mogą pracować, dbając o własny interes.

not. k.b.

Zbigniew Hołda jest karnistą, profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie oraz członkiem Zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka

Przyjęty w zeszłym tygodniu przez rząd projekt rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego z jednoczesnym przyznaniem temu ostatniemu większej samodzielności nie będzie żadnym przełomem w działalności polskiej prokuratury. A już na pewno nie jest lekarstwem na jej najważniejsze bolączki. Jest to kwestia najwyżej drugorzędna.

Zwłaszcza że rządowy projekt przewiduje duże usamodzielnienie stanowiska prokuratora generalnego. Nie wyobrażam sobie jednak sytuacji, aby rząd został pozbawiony całkowitej kontroli nad prokuraturą. Najlepiej byłoby, aby minister sprawiedliwości pozostał organem zwierzchnim prokuratora generalnego, tak jak jest organem zwierzchnim dyrektora generalnego służby więziennej czy też tak jak minister spraw wewnętrznych nadzoruje komendanta głównego policji, straży granicznej etc.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Aplikacje i egzaminy
Oto najlepsze uczelnie dla przyszłych aplikantów. Opublikowano nowy ranking
Prawo rodzinne
Zaprzeczenie ojcostwa. Jest przełomowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego
Dane osobowe
Jest wyrok sądu ws. usunięcia danych z ksiąg kościelnych po apostazji
W sądzie i w urzędzie
Szybkie rozwody nie dla notariuszy. Urzędnik zakończy małżeństwo
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Samorząd
Sąd: opłaty za groby i usługi pogrzebowe są pobierane bezprawnie
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń