Do śmiertelnego wypadku doszło 1 listopada podczas szeroko zakrojonej obławy na 44-letniego Grzegorza Borysa, podejrzewanego o zabójstwo swego sześcioletniego syna.
Poszukiwania Grzegorza Borysa trwały od 20 października, brało w nich udział około tysiąca przedstawicieli policji, Straży Granicznej, straży pożarnej oraz Żandarmerii Wojskowej. Ciało mężczyzny odnaleziono 6 listopada na mokradłach w okolicy rozlewiska Lepusz. Prokuratura potwierdziła, że to zwłoki Grzegorza Borysa.
Czytaj więcej
Bezpośrednią przyczyną śmierci Grzegorza Borysa było utonięcie - poinformowała prokuratura. W trakcie sekcji zwłok na ciele mężczyzny ujawniono rany charakterystyczne dla osób podejmujących próby samobójcze.
Śmierć Grzegorza Borysa
Prokurator Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku poinformowała, że ze wstępnych ustaleń po sekcji zwłok wynika, że bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny było utonięcie. Na ciele Grzegorza Borysa stwierdzono powierzchowne rany cięte "charakterystyczne dla osób podejmujących próby samobójcze" oraz dwie rany od postrzału z broni pneumatycznej, które zdaniem śledczych nie miały żadnego związku ze śmiercią mężczyzny. Do zgonu doszło ok. dwóch tygodni temu.
Tragiczny wypadek podczas poszukiwań Grzegorza Borysa
Gdy na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego trwały poszukiwania Grzegorza Borysa, w środę 1 listopada podczas pełnienia służby na terenie zbiornika wodnego Lepusz przy ulicach Lipowej i Źródło Marii w Gdyni doszło do wypadku nurkowego z udziałem 27-letniego strażaka-nurka sekc. Bartosza Błyskala. Strażaka wyciągnięto na brzeg i przetransportowano do gdyńskiego szpitala. Życia 27-latka nie udało się uratować.