W czołowych klubach piłkarskich od lat rządzą albo niewolnicy słupków w Excelu, albo postaci budzące etyczne wątpliwości. Właściciel Leicester City, który kupował kibicom piwo i pączki, wydawał się przybyszem z innego świata.
„Cichy, skromny, człowiek, którego będziemy wspominać z czułością i wielkim szacunkiem. To on stał za najbardziej magicznym i nieprawdopodobnym tytułem mistrzowskim w historii futbolu. Dziękujemy, prezesie, za wszystko, co zrobiłeś dla naszego klubu. RIP" – napisał na Instagramie Gary Lineker po tym, jak w końcu po niemal dwóch dniach milczenia i domysłów klub Leicester City wydał oświadczenie, w którym oficjalnie potwierdził śmierć tajskiego właściciela.