W sobotę na konwencji w Warszawie odbyła się oficjalna inauguracja kampanii wyborczej ubiegającego się o reelekcję prezydenta Andrzeja Dudy.
Przemówienia wygłosili prezes PiS Jarosław Kaczyński, premier Mateusz Morawiecki i europosłanka Beata Szydło. Później na salę wszedł Andrzej Duda. Prezydent okrążył podium, ściskając ręce i pozując do zdjęć z entuzjastycznie witającymi go widzami. Za prezydentem podążała grupa młodych ludzi w koszulkach z napisem "Duda 2020".
Czytaj także:
Fogiel: Duża część Polaków wie, po co nam Andrzej Duda
Wśród tej grupy był Bartosz Sokołowski, były działacz Młodzieży Wszechpolskiej, były asystent społeczny Adama Andruszkiewicza, obecnego wiceministra cyfryzacji. O Sokołowskim zrobiło się głośno w 2018 r. na skutek przeprowadzonego przez Młodzież Wszechpolską happeningu, podczas którego w Białymstoku spalona została kukła z podobizną ówczesnego szefa Nowoczesnej, Ryszarda Petru. Zawiadomiona przez Petru prokuratura nie wszczęła śledztwa, nie dopatrując się w spaleniu kukły czynu zabronionego.
Sokołowski apelował do Petru o więcej dystansu i odrzucił oskarżenia, jakoby spalenie kukły było inspirowane nienawiścią. Tłumaczył, że przeprowadzony przez grupę działaczy Młodzieży Wszechpolskiej happening nie był wyrażaniem gróźb, lecz humorystycznym przywitaniem wiosny. Odejście zimy miało, według Sokołowskiego, zbiegać się z odejściem Petru z polskiej polityki. Zdaniem Sokołowskiego, Nowoczesna pod wodzą Petru nic dobrego dla Polski nie zrobiła, a jej przewodniczący się skompromitował. Działacz MW przypominał, że w poprzednich latach w podobnych happeningach Młodzież Wszechpolska paliła kukły z podobizną m.in. Angeli Merkel.