We wtorek ustawą o wyborach korespondencyjnych zajmuje się Senat. Na głosownie ma czas do środy, a wtedy projekt wróci do Sejmu. Jeśli zostanie uchwalony, stanie się tak na zaledwie trzy dni przed wyborami. A do ustawy trzeba będzie jeszcze wydać przepisy wykonawcze.
„Rzeczpospolita” o komentarz poprosiła ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher. Powiedziała, że Stany Zjednoczone „przyglądają się sytuacji w Polsce, stojąc z boku”. – Nie zajmujemy stanowiska w tej sprawie, wierząc w suwerenne i wolne wybory. To Polacy i polski rząd muszą zdecydować, w jaki sposób się one odbędą. Mam nadzieję, że jakakolwiek będzie decyzja, jej skutkiem będą wybory transparentne i sprawiedliwe – powiedziała.
Spytaliśmy też, czy ustawa, którą zajmuje się parlament, gwarantuje, że zgodnie z Konstytucją prezydent zostanie wybrany w wyborach powszechnych, równych, bezpośrednich i w głosowaniu tajnym. – Te wybory mogłyby takie być. Ale decyzję w tej sprawie muszą podjąć Polacy – dodała.