W Śmiłowicach Buzek spędził zaledwie kilka pierwszych lat życia, bo tuż po wojnie jego rodzina przeniosła się do Chorzowa. Rodzinna wioska znalazła się wtedy po drugiej stronie granicy – w Czechosłowacji. Ale były premier podkreśla, że dobrze zna Zaolzie.
– Nigdy nie ukrywał, że stamtąd pochodzi. Nigdy się tego nie wstydził. Wręcz przeciwnie. Mówił o tym otwarcie. I zawsze podkreślał, że jego ojciec był działaczem polskim na Zaolziu – mówi „Rz” Ryszard Czarnecki, dziś europoseł PiS, przed laty – w rządzie Jerzego Buzka – szef Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej.
Ale gdy w 1997 roku rozpatrywano kandydaturę Buzka na premiera RP, mało kto o tym wiedział. – Dopiero wtedy członkowie AWS zorientowali się, że jest protestantem i urodził się na Zaolziu. To wywołało pewną konsternację wśród niektórych z nich. Na szczęście ich głosy nie przeważyły – mówi „Rz” Janusz Onyszkiewicz, dziś wiceprzewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych w PE, za rządów Buzka – minister obrony.
Jerzy Buzek wypłynął wtedy na wody wielkiej polityki. Profesor nauk technicznych wcześniej pracował w Instytucie Inżynierii Chemicznej Polskiej Akademii Nauk w Gliwicach, uczył też studentów na Politechnice Śląskiej i Opolskiej. Działał w „Solidarności”. Pomagał AWS tworzyć program gospodarczy. W 1997 roku z ramienia AWS wystartował w wyborach parlamentarnych. I dostał się do Sejmu, choć w Gliwicach głosowało na niego 1488 osób.
Od tamtej pory jego kariera potoczyła się lawinowo. Przez cztery lata premier. Potem eurodeputowany z listy PO (prawie 174 tys. głosów, najlepszy wynik w kraju). Po czterech latach znów europoseł, ale już niemal 394 tys. głosów (najlepiej w kraju). Wreszcie od 14 lipca 2009 roku przewodniczący PE.