W swoim piśme Karczewski zarzuca marszałkowi Grodzkiemu, że ten, informując o głosowaniu nad wspomnianą ustawą 10 minut przed faktem, mimo że zapowiadał je na dzień następny, złamał obyczaj parlamentarny, który według Karczewskiego przestrzegany był przez wszystkich poprzednich marszałków Senatu.
Czytaj także: Karczewski o pracy Senatu: paraliż, torpedowanie, blokada
"Nagła i niespodziewana zmiana decyzji uniemożliwiła 13 senatorom z klubu PiS wzięcie udziału w głosowaniu. Wysłanie wiadomości SMS i e-mail 10 minut przed głosowaniem było zbyt krótkim czasem na przybycie do sali obrad, a pozostałym senatorom, biorącym udział w obradach na odległość, na zalogowanie się do systemu głosowania zdalnego" - pisze Karczewski.
Były marszałek zauważa też, że jego zdaniem była to zorganizowana "intryga" senackiej większości, podobnie jak odrzucenie wniosku PiS o ogłoszenie przerwy w obradach Senatu.
"Zawsze na wniosek klubu taka przerwa była udzielana, tym bardziej, że klub PiS zrezygnował z wcześniej umówionej przerwy od godz. 19 do godz. 21" - twierdzi Karczewski.