Abbas El Fassi dał dobry przykład wszystkim europejskim politykom i pokazał, że gdzie jest wola, tam i jest droga. Premier Maroka przyleciał z Rabatu do Krakowa w sobotę po południu niewielką cessną 560. Samolot leciał na niskim pułapie, poniżej poziomu chmury pyłów wulkanicznych.
Przylot maszyny zaskoczył nie tylko władze lotniska, ale też służby kontroli przestrzeni powietrznej, bo delegacja nie uprzedziła polskiej strony o tym, że samolot wyleciał z Maroka.
"geneva>
To już druga, choć niespodziewana, wizyta marokańskiego premiera w Polsce. W styczniu przebywał z oficjalną dwudniową wizytą w Warszawie, podczas której spotkał się z m.in. prezydentem Lechem Kaczyńskim, premierem Donaldem Tuskiem i marszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim. Jest pierwszym szefem marokańskiego rządu, który odwiedził Polskę od chwili nawiązania stosunków dyplomatycznych między oboma krajami w 1959 roku.
Determinacja El Fassiego, by dotrzeć na pogrzeb prezydenta RP, pasuje do wizerunku patrioty, który konsekwentnie broni monarchistycznej tradycji i islamskich korzeni Wielkiego Maroka. Prawnik z zawodu, lider konserwatywnej partii Niepodległości (Istiqlal) ma opinię polityka do trudnych zadań, doświadczonego dyplomaty i zaciętego wroga francuskich wpływów na marokańską kulturę i politykę.