Podczas spotkania zamarła cała Słowacja. Kierowcy zatrzymywali się na stacjach benzynowych. W centrum stolicy ustawiono ogromne telebimy. Dziesiątki ludzi oglądały mecz w kawiarniach i restauracjach. - Super ! - Czegoś takiego nie widziałem w życiu ! Po prostu ich roznieśliśmy ! - krzyczeli fani. Strzelały korki od szampana, grano hymn narodowy.
Potem zapadła cisza. Podopieczni trenera Vladimira Weissa odmówili komentarzy i spotkania z mediami. Słowacja zamarła. Chodziło o wcześniejszy incydent między Weissem i redaktorem komercyjnej telewizji Markiza, któremu trener po „szorstkim komentarzu” powiedział do kamery, ze „rozbije mu mordę”.
- Były problemy między trenerem a mediami. Cóż, po fatalnych meczach z Nową Zelandią i Paragwajem, na Weissa spadały tylko gromy krytyki - przyznało słowackie radio. - Chłopcy postanowili nie udzielać wywiadu po wcześniejszej krytyce i ostrych komentarzach słowackiej prasy - potwierdził Weiss.
Dopiero kilkadziesiąt minut później, kiedy cała Słowacja szalała już ze szczęścia, posypały się pierwsze komentarze. -Dobrze przygotowaliśmy się na ten mecz. Wszyscy moi podopieczni grali ponad swoje możliwości. Byliśmy szybcy, nie oddawaliśmy piłki. Dziękuję naszym fanom, którzy pojechali z nami aż do Afryki - powiedział dziennikowi „SME” już odprężony i szczęśliwy Weiss. -To drugi najszczęśliwszy dzień w moim życiu - kontynuował trener - Pierwszy to ten, kiedy urodził mi się syn. Zaufałem całemu zespołowi. To był jeden z najpiękniejszych meczów. Nie pamiętam kiedy ostatnio Włosi zainkasowali trzy gole a przecież byli faworytem w naszej grupie. Wielu twierdziło, że faworytem jest Paragwaj ale ja od początku miałem inne zdanie. Spełnił się nasz sen - mówił Weiss.
-Takiego spotkania nie grałem w życiu. Fantastyczne. Niewiarygodne Jestem bardzo szczęśliwy. Pokonaliśmy mistrzów świata - mówił bramkarz Jan Mucha. -Nie oczekiwaliśmy, że będziemy mieć całe boisko pod kontrolą. Byliśmy zdecydowanie lepsi. Graliśmy z duszą - przyznawał bohater spotkania Robert Vittek.