Rz: Po trzech golach w meczu Borussia Dortmund – Augsburg niemieckie gazety piszą o panu „bohater", „klasa światowa". Trzy bramki Polaka w lidze zagranicznej zdarzyły się ostatnio sześć lat temu, gdy też dla Borussii strzelał Euzebiusz Smolarek. To był mecz życia?
Robert Lewandowski: Gazet nie czytałem, bo dostaliśmy dzień wolny i pojechałem do Polski. Ale domyślam się, że się podobało. Trzy gole plus asysta, to mi się nie zdarzyło nawet w polskiej lidze. Grałem już w Bundeslidze bardzo dobre mecze, ale byłem mniej skuteczny i przez to może trochę niedoceniany. Gole przemawiają najgłośniej.
Wielki mecz przyszedł w najlepszym momencie: wrócił do zdrowia Lucas Barrios, z którym walczy pan o miejsce w ataku...
Lucas trenuje normalnie już od jakiegoś czasu, zaczął wchodzić na boisko jako rezerwowy, ale skupiam się na sobie. Wszystko rozstrzyga się na treningach. Trener Juergen Klopp dobrze wyczuł moment, gdy trzeba było na mnie postawić, i myślę, że się nie rozczarowuje.
Klopp mówi, że gdy Barrios wróci do formy, będzie grał w ataku, a pana widzi jako piłkarza ustawionego za nim. Pana sobotnia asysta przy golu Mario Goetzego pewnie utwierdziła go w tym przekonaniu.