Plagiaty były nawet w starożytności

Sebastian Kawczyński, prezes firmy Plagiat.pl

Publikacja: 03.12.2012 23:48

Plagiaty były nawet w starożytności

Foto: archiwum prywatne

W systemie POL-on, w którym gromadzone są dane o uczelniach i wykładowcach, jest wiele nieprawdziwych informacji. Tymczasem mają tam być gromadzone prace magisterskie i doktorskie. Dzięki temu łatwiej będzie można wychwycić plagiat. Czy tak rzeczywiście będzie?

Sebastian Kawczyński:

Wszelkie działania w kierunku tego, żeby gromadzić i uzupełniać bazę prac magisterskich, to inicjatywy korzystne. Ale system będzie działał sprawnie, tylko gdy Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego weźmie pod uwagę doświadczenia firm, które zajmują się systemami antyplagiatowymi.

W jaki sposób działają takie systemy?

Generują raport podobieństwa. Pokazuje on, jaki jest procent podobieństwa danej pracy do innej pracy magisterskiej. Ocenia też, ile fragmentów zostało znalezionych w innych źródłach – na przykład internetowych. Ten raport jest przekazywany promotorowi, a on poddaje go analizie.

A jeśli ktoś zostanie posądzony o plagiat, którego nie zrobił?

Dlatego każdy raport, który wyjdzie z systemu, wymaga interpretacji promotora. Program zaznacza wszystkie identyczne fragmenty, nawet te poprawnie zacytowane z literatury. Wykładowca musi ocenić, czy to, co wykrył system, to już jest plagiat czy jeszcze nie.

Zdarzało, że ktoś został niesłusznie oskarżony?

Zdarzały się sytuacje, w których studenci byli informowani o konieczności poprawiania prac wyłącznie na podstawie wysokiego współczynnika podobieństwa (bez analizy raportu). Takie regulacje niczemu nie służą, utrudniają tylko studentom życie.

Czasem  studenci obchodzą system antyplagiatowy poprzez tłumaczenie prac magisterskich napisanych w obcym języku.

To rzeczywiście problem, bo system próbujący wykryć, czy praca została przetłumaczona, byłby niedokładny. Zresztą to nie jest wcale najgorsze, bo student musiał coś zrobić – przetłumaczyć. Są jednak inne, gorsze sposoby na obchodzenie systemu.

Jakie?

Podmiana czcionek, która polega na zastępowaniu czcionki alfabetów łacińskich podobnymi z innych alfabetów, na przykład literę c na s z cyrylicy, która wygląda identycznie jak nasze c. Czasami w pracy kupionej przez Internet studenci zmieniają co czwarte słowo, bo wtedy system tego nie wykrywa.

A jeśli jednak system wykryje oszustwo, co wtedy?

Jest ono traktowane tak jak plagiat. Od razu wiadomo, że student chciał oszukać. Przecież nie robił tego po to, żeby ukryć swoją uczciwość.

Jak sobie radzono, gdy systemy antyplagiatowe nie istniały?

Problem istniał zawsze. Jest nawet rycina pochodząca ze starożytnego Egiptu, z której wynika, że ktoś ją od kogoś skopiował. Jednak to zjawisko stało się znacznie bardziej nagminne od momentu, kiedy mamy większy dostęp do Internetu. W czasach, w których przepisywano książki, była dużo większa szansa, że wykładowca, znając teksty opracowań, wykryje nadużycie. Dziś studenci kopiują prace innych studentów, często powstałe na innych uczelniach, czyli teksty, których wykładowcy nie mogą znać.

W systemie POL-on, w którym gromadzone są dane o uczelniach i wykładowcach, jest wiele nieprawdziwych informacji. Tymczasem mają tam być gromadzone prace magisterskie i doktorskie. Dzięki temu łatwiej będzie można wychwycić plagiat. Czy tak rzeczywiście będzie?

Sebastian Kawczyński:

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!