Siwiec: Federalizacja Unii nie jest zagrożeniem dla państw narodowych

- Są kraje i są autorytety, które federalizacje traktują jako synonim zagrożenia dla państwa narodowego. Tak nie jest – mówi „Rz" europoseł Marek Siwiec, przewodniczący stowarzyszenia Europa Plus

Publikacja: 14.05.2013 13:00

Marek Siwiec

Marek Siwiec

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Jose Manuel Barroso kilka dni temu w wywiadzie dla „The Telegraph" stwierdził, że za kilka lat Europa stanie się federacją. Pan też przewiduje taki rozwój wypadków?

Marek Siwiec:

Ja jestem za tym, aby debata o lepszym zjednoczeniu Europy, wręcz o federalizacji, była przedmiotem rozmów a nie tabu. I to, co powiedział Barroso jest oczywiście pewnym skrótem myślowym, ale to jest na pewno jakiś rodzaj myślenia przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Jeśli to był skrót myślowy, to co konkretnie chciał przekazać Barroso?

My mówimy jako Europa Plus, a podobne poglądy znajduję w wypowiedzi Barroso, że Europie potrzebuje więcej integracji. Ta integracja w tej chwili następuje wokół sprawy euro, zarządzania walutą, gospodarką europejską. To jest pełne współbrzmienie z tym, co my mówimy i mnie to odpowiada.

Wspomniał pan o wspólnej walucie. Przewodniczący Barroso podkreślał też, że dążenie do federacji i sam fakt powstania federacji nie będzie nawet zależał od tego czy państwa członkowskie będą w strefie euro czy nie. Wyobraża pan sobie powstanie jednego państwa bez jednej, spójnej polityki monetarnej? Państwa, w którym kilka podmiotów będzie miało kompetencje w emisji pieniądza?

Przede wszystkim ustalmy rangę tej wypowiedzi. Miała ona bardziej charakter publicystyczny niż zaprezentowania programu politycznego. Barroso jest realistą, kończy dziewiąty rok swojej kariery jako szef komisji. W związku z tym przedstawił kilka, co prawda atrakcyjnych, ale ogólników. Przewodniczący komisji mówi, że pełna sfederalizowana Europa nie musi się wydawać polityczną science-fiction, ale może okazać się kawałkiem rzeczywistości. To jest pewnego rodzaju skrót myślowy, który ma wywoływać dyskusję, taką rozmowę, jak my prowadzimy. Ale przecież tu nie ma ani planu, ani deklaracji, ani projektu traktatu czy czegoś innego. To jest pewnie rodzaj deklaracji pożegnalnej. On tego na pewno nie będzie już wprowadzał w życie.

Ale jasno deklaruje, że taki powinien być kierunek Unii Europejskiej i wspólnota powinna zmierzać w kierunku większej i ściślejszej integracji. Problem w tym, że jest to zdanie tylko części europejskich decydentów. Z drugiej strony mamy choćby Davida Camerona,  premiera jednego z największych państw członkowskich, który chce przeprowadzić referendum w sprawie dalszego funkcjonowania Wielkiej Brytanii we strukturach Unii.

Mogę powiedzieć tyle, że dzisiaj w Europie jest tendencja pewnej renacjonalizacji, która jest oczywista. Wpisuje się w nią nie tylko Cameron, ale także partie, które zbijają na tym kapitał polityczny. Jest też jednak tendencja, którą zaprezentował Barroso i za którą ja się dumnie opowiadam. To tworzy pewien spór. Ja zrozumiałem wypowiedź Barroso w sposób bardzo życzliwy w tym sensie, że on chciałby, żeby ci zwolennicy federalizacji wspólnoty, zacieśniania wspólnoty, się pokazali i podjęli polemikę z przeciwnikami. Na razie dużo słychać o sceptykach typu Cameron, a mało słychać o tych, którzy myślą inaczej.

Dobrze, załóżmy, że ta federalizacja by postępowała, a myśl wyrażona przez Jose Barroso przewodnia. Widziałby pan w tej nowej federacji wszystkie państwa Unii Europejskiej?

To jest oczywiście wolny wybór. Przede wszystkim to się nie odbędzie tak, że napiszemy traktat, przyjmiemy go i oto mamy federacje. To się odbywa wszystko metodą prób i kolejnych kroków. Są kraje i są autorytety, które federalizacje traktują jako synonim zagrożenia dla państwa narodowego. Tak nie jest. Jeżeli państwo narodowe pozbywa się jakiejś prerogatywy i robi to w interesie własnych obywateli, to można się zastanawiać, czy to jest korzystne czy nie.

Jakiś przykład może?

Gdyby Unia Europejska doprowadziła do skonsolidowania i wspólnych zakupów gazu, dzięki temu wypracowując wyjątkowo mocną pozycję wobec dostawcy - mówimy tu o jednym dostawcy - ten gaz byłby tańszy. Czy taka federalizacja, czyli uwspólnotowienie jest lepsze na rzecz konsumentów czy nie? Oczywiście jest na rzecz konsumentów. I tą metodą trzeba się zastanawiać gdzie te przeniesienia akcentu do Brukseli ma sens, a gdzie nie ma sensu. Oczywiście nigdy w Europie nie będą działać Stany Zjednoczone Europy, bo nie ma ani takiej tradycji, ani oczekiwań czy potrzeby.

A jakie są te potrzeby?

Precyzyjne określenie i przeniesienie kompetencji do Brukseli, tam gdzie jest korzystne, powinno być dyskutowane. Powiem więcej, o czym wiele osób nie mówi, a my to podkreślamy bardzo wyraźnie, że więcej federalizacji oznacza więcej demokracji w Europie. Instytucje wybieralne, mające mocny mandat od wyborców, powinny mieć kontrolę i dużo więcej władzy, niż w tej chwili Parlament Europejski.

Wyobraża sobie pan w takim razie, że powstałby wspólny rząd Unii Europejskiej, na wzór rządów narodowych? Albo że to obywatele Unii Europejskiej decydowaliby, kto miałby wspólnotą dowodzić?

Tu jest wiele bardzo ważnych dylematów do rozstrzygnięcia i nie trzeba wcale żadnych realizacji. Tylko jest kwestia zapisania kompetencji komisji w taki sposób, żeby miała więcej prerogatyw rządu, żeby przede wszystkim państwa oddały część prerogatyw odpowiednim komisarzom. Oczywiście to też jest dyskusja czy ta instytucja – mówię o Komisji - zbudowana jako taki errat rządu i mająca pewną tradycję bardziej biurokratyczną niż demokratyczną, uniosłaby tego typu ciężar.

Zaryzykuję stwierdzenie, że – przynajmniej w obecnej formule – nie uniosłaby.

Wyobrażam sobie, że jeżeli nastąpi bardzo ważny ruch, jakim będzie wybór przez Parlament Europejski kandydata na przewodniczącego komisji, a tak ma być po wyborach w 2014 roku, to będzie przełom. On będzie miał niesamowicie mocny mandat i będzie miał niesamowicie mocną pozycję, jeśli chodzi o współtworzenie takiego rządu europejskiego. Komisja w tej chwili działa, jak skrzynka na listy. Kraje podrzucają przewodniczącemu kandydatów, a on może dzielić tylko portfolio, co Barroso robił zresztą bardzo umiejętnie.

Zakładam jednak, że do wprowadzenia tak daleko idących , potrzebna byłaby zmiana traktatowa.

Nie, taką zmianę już można wprowadzić, dlatego że przewodniczący zostanie zatwierdzony przez Radę, a  kandydata przedstawi Parlament Europejski.

Podsumowując, rozumiem, że pan mówi federalizacji tak, ale federacji – jeszcze nie.

Barroso mówi coś takiego: ,,W pełni opierzona federalna Europa nie musi być polityką science-fiction". Dokładnie wokół tych słów knuje swoje rozważania. Słowo federacja jest słowem nieuprawnionym, bo dzisiaj nikt nie mówi o federacji. To jest dalekie od realiów. Można mówić o tendencji, która doprowadzi do federalizacji, czy do stworzenia większego, mocniejszego i bardziej skonsolidowanego zarządzania europejskiego różnymi dziedzinami życia.

W takim razie koncepcja Barroso jest nieco podobna do tej, którą przedstawił Radosław Sikorski w Berlinie, a która wywołała w Polsce tyle kontrowersji?

Tak, to jest to samo myślenie. Z tym, że z perspektywy czasu odbieram dobrze brzmiące słowa Sikorskiego, bardziej jak autorski gest niż jakąś przemyślaną politykę rządu. I mówię to z pewnym zdziwieniem.

Czyli na razie nic się nie dzieje w kierunku tego, żeby Polska, Niemcy i Czechy były w jednym państwie.

Nie można mówić, że nic, skoro wypowiedział się w tej sprawie Barroso. To jednak coś. Trzeba jednak przyłożyć właściwą miarę do tej wypowiedzi. Nie ma co się egzaltować. Barroso wypowiedział pogląd znany. Nie dziwię się, że mówi to przed końcem kadencji niemalże, bo łatwiej się śmiałe plany kreśli w perspektywie końca, niż początku. To po prostu kolejny głos w dyskusji.

Jose Manuel Barroso kilka dni temu w wywiadzie dla „The Telegraph" stwierdził, że za kilka lat Europa stanie się federacją. Pan też przewiduje taki rozwój wypadków?

Marek Siwiec:

Pozostało 98% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!