Stankiewicz pisze, że gdyby wziąć na poważnie tezy „ekscentrycznego reportera”, to prezydent Kaczyński „musiałby zostać zamordowany przez rosyjskie specsłużby, udające Ukraińców”.
Jürgen Roth w książce "Smoleńsk 2010. Spisek, który zmienił świat" podał pierwszą literę nazwiska osoby, która wydała zlecenie zamachu. Był to niejaki T. "Gdyby potraktować tezy Rotha za wiarygodne, a jego dokumenty za oryginalne, to ponad wszystko należałoby rozszyfrować nazwisko zleceniodawcy mordu na prezydencie" - pisze Stankiewicz i analizuje, że polityków na literę "T" było w tamtym czasie w polskim Sejmie szesnastu. "Odliczając posłów PiS i innych nieznanych panów "T", na liście tak naprawdę zostanie tylko Donald Tusk." - kontynuuje.