Prezydent podpisał we wtorek nowelizację kodeksu wyborczego. Partia rządząca na szczęście – dla siebie i dla kraju – wycofała się z większości fatalnych pomysłów zmian w ordynacji samorządowej. Z większości, lecz nie ze wszystkich. Wypadły te, po których rządzący obiecywali sobie najwięcej taktycznych korzyści. Wypada się cieszyć, że rządzący wykazali się przebłyskiem zdrowego rozsądku i w obliczu protestów nie usztywnili tylko swojego stanowiska. Niestety, w ustawie pozostało wiele zmian, które grożą „tylko" organizacyjnymi wpadkami. Jednak przy tej okazji podłożono też pod polskie życie polityczne całkiem pokaźną bombę z opóźnionym zapłonem – zmianę długości samorządowej kadencji.