„Rz” dotarła do odpowiedzi rosyjskiego rządu na skargę, jaką w Europejskim Trybunale Praw Człowieka złożyli Witomiła Wołk-Jezierska i 12 innych krewnych polskich oficerów zamordowanych w Katyniu.
Przez lata próbowali dochodzić sprawiedliwości przed rosyjskimi sądami. Odmówiono im nie tylko rehabilitacji ich bliskich, ale nawet dostępu do materiałów zakończonego w 2004 roku śledztwa katyńskiego. W sierpniu 2009 roku poskarżyli się więc do Strasburga na naruszenie przez Rosję prawa do życia i poniżające traktowanie.
Moskwa odpowiedziała dwa tygodnie temu. W 17-stronicowym piśmie do Trybunału Rosjanie ani razu nie użyli słowa „zbrodnia” czy „mord”. Piszą o „sprawie” lub „zdarzeniu katyńskim”.
Rehabilitacji zamordowanych nie przewidują, gdyż – jak tłumaczą – nie udało się potwierdzić okoliczności schwytania polskich oficerów, charakteru postawionych im zarzutów i tego, czy je udowodniono. Nie ma nawet pewności – pisze rosyjski rząd – czy Polaków rozstrzelano.
Moskwa przekonuje, że Trybunał nie powinien się zajmować tą sprawą. Argument? Rosja jest związana europejską konwencją praw człowieka, czyli podlega jurysdykcji Trybunału, dopiero od 5 maja 1998 roku. „Władze Federacji Rosyjskiej nie miały obowiązku przeprowadzenia śledztwa w związku z katyńskimi zdarzeniami, które miały miejsce w 1940 roku” – czytamy w piśmie.