– Piloci musieli zdawać sobie sprawę z tego, że się rozbiją. Kiedy około kilometra do pasa startowego ścięli wierzchołki drzew, na pewno usłyszeli huk i to zauważyli. Wtedy to musiało do nich dotrzeć – mówi „Rzeczpospolitej” płk Krzysztof Parulski, naczelny prokurator wojskowy. Jest on szefem grupy polskich śledczych badających przyczyny sobotniej katastrofy rządowego Tu-154 pod Smoleńskiem.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że świadomość nieuchronnej katastrofy potwierdzają ostatnie słowa wypowiedziane przez pilotów, a utrwalone w zapisie z czarnej skrzynki. Jak brzmiały i czy także pasażerowie tragicznego lotu mieli świadomość, że nie ma szans na ratunek – tego nie wiadomo.
– Na temat zapisanych na taśmie zdań nie mogę nic powiedzieć – zaznacza płk Parulski.
Według innego z polskich śledczych, płk. Zbigniewa Rzepy, który z Rosjanami analizuje czarne skrzynki, końcówka utrwalonego na niej zapisu – jak powiedział „Gazecie Wyborczej” – „była dramatyczna”.
Prace nad wstępnymi odczytami zapisów z dwóch czarnych skrzynek samolotu są w końcowej fazie. Niebawem powinniśmy poznać wstępny raport. Trzecia czarna skrzynka – rejestrator kontroli lotu – wczoraj miała być przewieziona do Polski.