„Ten podpis jest niewyraźny", „Nieprawda! Wszystko jest w porządku", „Trzeba odrzucić" „Zdążymy?!", „Tak, choćbyśmy mieli tu siedzieć nocami" – oto dialogi z ratusza.
Od środy w jednym pokoju przy komputerach siedzi tam rzesza urzędników i sprawdza karty pełne nazwisk, adresów, numerów ewidencyjnych i podpisów warszawiaków. Potem tę weryfikację w innym pokoju ocenia jeszcze 15 radnych. Podpisów jest 151 tys. – to 12 dużych pudeł. A na analizę zostało 12 dni roboczych. Po trzech dniach liczenia od rana do wieczora udało się zweryfikować zaledwie... jeden karton.
– Ok. 2,5 minuty na jeden podpis. Źle – wylicza z zegarkiem w ręku wicedyrektor gabinetu prezydenta Jarosław Jóźwiak. – Trzeba podwoić siły.
Od piątku zatem w podpisy i komputery wpatruje się już 80 urzędników.
Po co ten wyścig i tak niecodzienna mobilizacja?