W samo południe Mariusz Lech, szef herpetarium, wpuścił do wody metrowego krokodyla. Gad na wszelki wypadek miał z zawiązany pysk.
Krokodylowi lokum musiały odstąpić żółwie sundajskie, które przeniesiono do innego akwarium. Do tej pory Gucio żył na tzw. zimowisku, czyli zapleczu zoo. Przechodził kwarantannę i wychodził ze stresu po tym, jak jego właściciel podrzucił go we wrześniu pod bramę ogrodu w drewnianej skrzynce. – Ale musiał go nosić na rękach, tulić, to widać. Bo Gucio w ogóle agresji nie wykazuje, nie rzuca się – mówił Mariusz Lech.
Czy z krokodylami trzeba zatem postępować jak z dziećmi, głaskać je i tulić, by się nie złościły? – Krokodyle to najinteligentniejsze z gadów na Ziemi. Potrafią się do opiekuna przywiązać, reagują na głos. Ale to nie psy. Przytulanie działa na poszczególne okazy, a nie na cały gatunek – powiedział.
Choć właściciel Gucia tulił, to skrupułów nie miał i zostawił go pod zoo. Niegodziwca szukała północnopraska policja, bo porzucenie to przestępstwo, ale nie znaleziono właściciela. Umorzono sprawę. Co dalej będzie z Guciem? Policjanci twierdzą, że prawo do niego przejdzie na zoo przez zasiedzenie. Na razie można go oglądać w pierwszym akwarium po prawej stronie od wejścia do pawilonu.