Tekst z tygodnika "Plus Minus"
Dlaczego nie chcemy panować nad żądzami? Co kieruje ideologami wolności obyczajów? E. Michael Jones, autor „Libido Dominandi. Wyzwolenie seksualne i kontrola polityczna", wykazuje, że ideolodzy chcą usprawiedliwić własne podłe życie, poczynając od okrutnego onanisty markiza de Sade. Oświeceniowa ideologia wolności była dla niego „pomocą masturbacyjną". Markiz pisał: „Stan człowieka moralnego to spokój i pokój, stan człowieka niemoralnego to wieczny niepokój".
Nieopanowane namiętności powodują ciągły bunt. Erotyczne podłoże rewolucji ujawniło się chociażby 3 września 1792 r. Tego dnia lud Paryża pochwycił księżną de Lamballe, zadał ciosy nożami w brzuch, obciął piersi, a potem obciął głowę i wykrzykując obsceniczne slogany, poniósł ulicami do Temple, gdzie więziono królową Marię Antoninę. To obraz jakby z prozy markiza de Sade, który zresztą na czas rewolucji francuskiej został publicystą politycznym.
Elity rzucają masom wolność seksualną jak włamywacz rzuca psu kiełbasę, ażeby uwiązać go i użyć do swych celów. „Róbta, co chceta" i nas popierajcie, bo nasz przeciwnik narzuci zakazy. Masy słuchają więc ideologów. Nie wiedzą, co czynią! Wolność seksualna jest pułapką niewoli! – ostrzega Jones. Taki pogląd odrzuci pobudliwa młodzież i libertyni jako obskurancki nonsens. Łatwiejszy jest do rozważenia dla ludzi dojrzałych. Warto pokazać dorosłym wybrane wątki opasłej księgi, gdy wyzwolona Europa, wymierając ustępuje miejsca islamowi o surowej etyce seksualnej. To jest kolej wzrostu i schyłku cywilizacji. Ale czy na pewno? I czy zapóźniona Polska musi wymierać wraz z Europą Zachodnią?
Wszeteczni antenaci
Rewolucja seksualna lat 1960, która obaliła z czasem wszelkie tabu, ma wielu antenatów. Jej dziadkiem był Zygmunt Freud, ojcem Alfred Kinsey. Wydany w 1948 r. raport Kinseya o zachowaniach seksualnych mężczyzn przygotował grunt. Wykazał statystycznie, że tzw. perwersje i seks pozamałżeński są nagminne wśród zwykłych Amerykanów, czyli naturalne. Lecz dane raportu nie były typowe dla przekroju ludności USA. Składały się na nań zwierzenia, w których za duży udział miały opowieści rozpasanych Murzynów z getta, więźniów i męskich prostytutek, gdyż ci wyzwoleni ludzie chętniej otwierali się „doktorowi seksu o błękitnych oczach". On zaś nie dbał o poprawną reprezentację statystyczną. Jako homoseksualista miał ukrytą motywację do wykazania, że tradycyjna moralność marnie działa w praktyce.
Osobną kategorię stanowili wpływowi Amerykanie: dziennikarze, akademicy, politycy i fundatorzy jego badań. Ci pragnęli dowieść, że są postępowi. Kinsey miał na nich sposób. Zapraszał do swego instytutu na Uniwersytecie stanu Indiana i pokazywał bogaty zbiór pornografii. Wtedy pornografia mocniej działała na wyobraźnię, gdyż była rzadsza niż dzisiaj. Rozgorączkowanych gości zachęcał do zwierzeń, które zapisywał. Niektórzy pozwalali się fotografować w trakcie czynności seksualnych. Z tą chwilą miał ich w ręku. Wyzwoleni goście popadali w zależność od Kinseya z obawy szantażu i skandalu. Z prasy płynęły więc pochwały, a z fundacji pieniądze. W końcu odcięli mu fundusze członkowie zarządu, którzy nie dali spisać swoich zwierzeń.
Dlaczego nobliwa Fundacja Rockefellera poparła finansowo szarlatana, zanim zebrał kompromitujący materiał na część jej dyrektorów? Autor „Libido Dominandi" twierdzi, że fundacja wzięła udział w walce o władzę w Ameryce między WASP-ami – białymi, anglosaskimi protestantami – a katolikami. Postępowi WASP-owie używali środków antykoncepcyjnych, zaś zacofani katolicy słuchali Kościoła zabraniającego kontroli urodzin. W rezultacie katolicy mieli dużo więcej dzieci, zagrażając dominacji WASP-ów. A Kinsey dawał argumenty za bezpłodnym seksem dla zabawy, zamiast odradzania życia. Fundacja wycofała mu poparcie dopiero, gdy okazało się, że jest nie tylko oszustem, ale też przestępcą wykorzystującym dziecko w badaniach pedofila.