To efekt chaosu, który panuje w przygotowaniach miasta do śmieciowej rewolucji.
Jest już pewne, że do końca czerwca ratusz nie zdąży rozstrzygnąć przetargu na firmy, które odbiorą śmieci od mieszkańców. A wówczas chce podpisać umowy z wolnej ręki z tymi firmami, które dostaną najwięcej punktów w poszczególnych sektorach. Tyle że według najnowszej wykładni Ministerstwa Środowiska samorządy nie mają prawa podpisywać takich umów. „Nie ma możliwości udzielenia zamówienia w trybie z wolnej ręki na odbieranie odpadów komunalnych w przypadku, gdy do 1 lipca nie dojdzie do rozstrzygnięcia przetargu" – ostrzega resort.
A jeśli urzędnicy nie zdążą, właściciele nieruchomości sami muszą zapewnić odbiór śmieci na swoich posesjach – uważa resort. Mieszkańcy zapłacą za to z własnej kieszeni, a następnie powinni domagać się od urzędu zwrotu.
Jeśli miasto nie zdąży z przetargiem, za wywóz śmieci zapłacimy sami
Już w lipcu trzeba też uiścić pierwszą opłatę śmieciową (niezależnie od tego, czy gmina jest przygotowana, czy nie), zatem w pierwszych dniach rewolucji zapłacimy podwójnie.