Kraje Bliskiego Wschodu, Afryka Północna oraz Ameryka Łacińska mają być szczególnie perspektywicznymi kierunkami dla eksportu polskich kosmetyków. – Przyszłością branży są dalekie rynki – uważa Barbara Molińska, regionalny menedżer ds. handlu zagranicznego w Banku Zachodnim WBK. Licząca blisko 3 tys. producentów branża, mimo silnej, szóstej pozycji w rankingu największych europejskich eksporterów, musi dla utrzymania dynamiki wzrostu szukać nowych odbiorców.
Kosmetyka została uznana przez dawne Ministerstwo Gospodarki za jedną z 15 polskich specjalności eksportowych. Dzięki temu została objęta rządowym programem wsparcia, mającym na celu umacnianie proeksportowych sektorów polskiej gospodarki i wsparcie ich zagranicznej ekspansji. Zakończony w tym roku program, przewidujący m.in. dofinansowanie udziału w zagranicznych targach, dobrze wykorzystała.
Według Głównego Urzędu Statystycznego eksport branży kosmetycznej w ostatnim czasie stabilnie rósł na poziomie ok. 5 proc. rocznie. Najważniejszym rynkiem dla polskich producentów są kraje Unii Europejskiej. Następne w kolejności są rynki Europy Środkowej i Wschodniej, gdzie trafia ok. 40 proc., a dalej kraje rozwijające się. Rosja jest krajem, do którego eksportujemy najwięcej kosmetyków. Drugim pod względem wartości eksportu rynkiem jest Wielka Brytania, a następnie Niemcy.
Tanie, a dobre
Polscy producenci mają znaczące atuty: koszty zatrudnienia należące do najniższych w Europie, wysoką jakość produkcji i korzystanie z nowoczesnych i zaawansowanych technologii. Ważne są wysokie kwalifikacje zatrudnionych: potrzebną w branży wiedzę można zdobywać w przeszło 50 ośrodkach akademickich. Natomiast jedna czwarta pracowników firm kosmetycznych pracuje w działach zajmujących się badaniami i rozwojem. Według ekspertów BZ WBK takie kierunki na polskich uczelniach jak farmacja, medycyna, biotechnologia czy chemia stają się prawdziwym inkubatorem innowacji, które w branży kosmetycznej są bardzo skutecznie komercjalizowane. To wszystko pozwala stale poszerzać grono odbiorców.
Rynek europejski jest jednak dla polskich kosmetyków bardzo konkurencyjny. – Marki kosmetyczne mają tu długoletnią tradycję, a klientki i klienci są do nich bardzo przywiązani. Natomiast konkurowanie ceną jest o tyle trudne, że wymaga długiego okresu oczekiwania na moment, w którym upowszechni się wiedza, że cena polskich kosmetyków niesie za sobą pierwszorzędną jakość – uważa Molińska.