Ulga, jaką widzieliśmy w poniedziałek na rynkach, która była wsparciem również dla złotego, jest w zasadzie już przeszłością. Wtorek przynosi bowiem kolejne pogorszenie nastrojów, a cierpi na tym także nasza waluta. Złoty od początku dnia traci na wartości. Dolar drożeje o ponad 0,4 proc. i o poranku był już na poziomie 4,03 zł. Euro było wyceniane na 4,32 zł czyli o 0,2 proc. więcej niż wczoraj. Ruch ten koresponduje z powrotem spadków jeśli chodzi o parę EUR/USD. Ta zaczyna wracać do okrągłego poziomu 1,07.

- Po zwyżce polskiej waluty obserwowanej w poniedziałek rano nie ma już śladu. Wpływ na to ma fakt wygaszenia pierwszej reakcji rynków na informacje z Francji. Przed nami II tura wyborów parlamentarnych (7 lipca) i dopiero ona wskaże, jaka będzie faktyczna pozycja Zjednoczenia Narodowego — im bliżej 289 posłów, tym większe będą spekulacje, co do ewentualnych transferów z innych ugrupowań - wskazuje Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.

Złoty pod wpływem otoczenia

Temat wyborów parlamentarnych w USA pozostaje wciąż żywy. Dzisiaj także swoje „pięć groszy” do rynkowej układanki mogą dorzucić bankierzy centralni, a także dane makro. -  Przed nami szereg danych z USA, które pozwolą ocenić, na ile Fed obetnie stopy we wrześniu. Wpływ na to może mieć też dzisiejsze popołudniowe wystąpienie Jerome Powella w portugalskiej Sintrze — może być ono ważniejsze od publikowanych jutro zapisków z czerwcowego posiedzenia Fed — podkreśla Marek Rogalski. Na razie złoty więc cały czas pozostaje zakładnikiem czynników zewnętrznych.