Temat rozliczeń między Polskim Związkiem Piłki Nożnej a kancelarią LSW Leśnodorski Ślusarek i Wspólnicy za obsługę procesu o naruszenie dóbr osobistych Zbigniewa Bońka nabiera rumieńców. Po raz pierwszy w dyskusji postanowiła zabrać głos sama kancelaria reprezentująca byłego prezesa PZPN. Twierdzi, że publicznie podawane informacje o kwocie honorarium, jakie miała pobrać za obsługę w tej sprawie, są nieprawdziwe.
Temat u śledczych
Chodzi o sądowy spór, jaki Zbigniew Boniek wytoczył Piotrowi Nisztorowi i „Gazecie Polskiej” za serię artykułów dotyczących byłego już prezesa PZPN, w których sugerowano, że prowadził on niekorzystne dla związku interesy z byłymi przedstawicielami służb bezpieczeństwa. Sąd pierwszej instancji nakazał dziennikarzowi przeprosić Zbigniewa Bońka.
Do poprowadzenia sprawy o naruszenia dobrego imienia eksszefa PZPN zaangażowana została kancelaria LSW Leśnodorski Ślusarek i Wspólnicy.
Komentatorów dziwią dwa aspekty tej współpracy. Po pierwsze, po co zdecydowano się zaangażować do sprawy kancelarię LSW, skoro PZPN obsługuje kancelaria Wojcieszak, Basiński i Wspólnicy, która – podobnie jak LSW – specjalizuje się m.in.w sprawach o naruszenie dóbr osobistych. Po drugie, kwota, jaka miała zostać pobrana jako honorarium za poprowadzenie sprawy w pierwszej instancji. Dotąd publicznie padały informacje o 380 tys. zł brutto, które powędrowały z kasy PZPN na konto LSW.
To zaś spowodowało, że do prokuratury skierowano zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na nadużyciu uprawnień i narażaniu PZPN na znaczną szkodę finansową w związku z procesem prezesa Bońka.