Nie odnotowano zarażeń na pokładach samolotów ani na lotniskach. To jest ważne, bo wiele osób kojarzy lotnisko i samolot z takim symbolem, gdzie właśnie można się zarazić - to jest fałszywy obraz, dlatego że powietrze w samolocie podlega mechanicznej obróbce, jest filtrowane, jest wymuszony obieg, a więc to nie jest takie proste, żeby się zarazić w samolocie. Mamy zresztą na to dowody z przeszłości, nie z koronawirusa, gdzie chory na gruźlicę leciał samolotem przez kilka godzin i nikogo nie zaraził - mówił w RMF FM dr Paweł Grzesiowski, najbardziej znany w Polsce ekspert ds. chorób zakaźnych.
Oczywiście nie ma gwarancji, że na pokład samolotu nie wejdzie osoba zakażona, u której choroba zostanie wykryte dopiero po wylądowaniu. Tak było 7 marca w przypadku rejsu LH 470 Lufthansy z Frankfurtu do Toronto, kiedy to po wylądowaniu w Kanadzie okazało się, że na pokładzie znajdowała się chora osoba. Przewoźnik i władze kanadyjskie natychmiast wezwały pasażerów, którzy siedzieli w pierwszych czterech rzędach klasy biznes, czyli pozostałe 23 osoby, aby udały się na kwarantannę we własnych domach. Był to środek zapobiegawczy, ponieważ jak na razie nie wykryto wśród nich ani jednego przypadku Covid-19.
Zresztą samoloty i lotniska są miejscami po szczególnym nadzorem. W portach są dozowniki z płynami odkażającymi, dezynfekowane są wszystkie ekrany dotykowe i całe wyposażenie z jakim mają styczność pasażerowie, w tym poręcze, przyciski w windach, blaty przy rejestracji pasażerów i stanowiska do samodzielnej odprawy paszportowej. Odkażane są również autobusy dowożące pasażerów. Nie mówiąc już o tym, że pasażerowie rejsów z terenów mocno skażonych są badani i otrzymują po przylocie karty lokalizacyjne.
Jednocześnie linie lotnicze robią wszystko, by ograniczyć kontakty człowiek-człowiek i zachęcają do rejestracji online, a nie przy stanowiskach check-in i korzystanie z możliwości samodzielnego nadania bagażu. Dobrym rozwiązaniem jest też noszenie własnego pojemnika z płynem odkażającym. Trzeba jednak pamiętać, że nadal ze względów bezpieczeństwa obowiązuje pojemność 100 mililitrów i większe opakowania zostaną zarekwirowane przy prześwietlaniu bagażu podręcznego. W takiej sytuacji dobrze sprawdzają się chusteczki nasączone płynem, które takim ograniczeniom nie podlegają.
Nie należy jednak oczekiwać, że lotniska poluzują kontrolę bezpieczeństwa. Dobrym pomysłem, aby taka kontrola była dla nas bezpieczniejsza jest umieszczenie przedmiotów zazwyczaj kładzionych do pojemników które są przepuszczane przez skanery do bagażu podręcznego. Wtedy zagrożenie, że telefon komórkowy „złapie" wirusa jest znacznie mniejsze. Lotnisko w Monachium w tej chwili ma już dwie linie do kontroli bezpieczeństwa, gdzie nie jest wymagane wyjmowanie z bagażu podręcznego laptopów ani kosmetyczek z płynami. Z kolei w USA pasażerowie mają teraz prawo do poproszenia kontrolerów bezpieczeństwa do zmiany rękawiczek gumowych, zanim przeprowadzą kontrolę osobistą bądź będą dotykać przedmiotów znajdujących się w bagażu podręcznej.
A już nikt nie powinien się dziwić, jeśli wsiądzie do samolotu i zobaczy, że personel pokładowy pracuje np. w rękawiczkach. Singapore Airlines wprowadziły dla pracowników pokłady obowiązek noszenia maseczek ochronnych. Same samoloty są w tej chwili znacznie bardziej dokładnie sprzątane i odkażane, niż było to przed epidemią wirusa.