Byłoby jeszcze gorzej, gdyby większość z nich nie otrzymała pomocy publicznej. Chociaż teraz kolejni przewoźnicy wysyłają sygnały, że pomylili się z oceną głębokości kryzysu i nie wykluczają, konieczności szukania dodatkowych pieniędzy, bo poprzednie wsparcie ze strony państwa okazało się niewystarczające.
„Kryzys finansowy nadal wisi nad naszą branżą" - czytamy w ostatnim komunikacie IATA. W końcu czerwca 2020 linie lotnicze miały jeszcze gotówkę bądź jej ekwiwalenty pozwalające na 8,5 miesiąca funkcjonowania. Od tego czasu sytuacja stale się pogarsza.
— Zazwyczaj jest tak, że gotówka zarobiona podczas letniego szczytu przewozów pozwala liniom lotniczym na przetrwanie trudniejszego sezonu jesienno-zimowego. Tymczasem katastrofalna sytuacja na wiosnę i potem lato, które wcale nie było wiele lepsze nie pozwoliły na stworzenie jakichkolwiek rezerw. A w sytuacji, kiedy nie wiemy które kraje otworzą swoje granice bez zmuszania pasażerów do odbywania przymusowej kwarantanny, nie możemy mieć jakichkolwiek nadziei, że popyt na latanie ożywi się pod koniec roku. A co za tym idzie nie ma także szans na wygenerowanie jakichkolwiek rezerw finansowych — mówi Alexandre de Juniac, szef IATA.
Według wyliczeń IATA linie lotnicze otrzymały od swoich rządów w najróżniejszych formach (kredyty gwarantowane przez rząd, zastrzyk kapitału, darowanie zadłużenia, dofinansowania do wynagrodzeń, podniesienie kapitału) wsparcie finansowe w o łącznej wysokości 160 mld dol. W tym samym czasie w II kwartale linie lotnicze „przepaliły" gotówkę i w efekcie ich zasoby zmniejszyły się o 51 mld dol. Alexandre de Juniac nie ukrywa, że taka sytuacja bardzo go niepokoi, ponieważ jednocześnie linie lotnicze wprowadzały ostre programy oszczędnościowe, odstawiały do hangarów samoloty, zwalniały pracowników, bądź wysyłały ich na bezpłatne urlopy.
— Obawiam się teraz potężnej fali zwolnień i bankructw – nie ukrywa szef IATA. — Sedno problemu leży w tym, że średnio przychody linii lotniczych spadły o 80 proc., zaś obniżenie kosztów może sięgnąć co najwyżej 50 proc. To właśnie dlatego linie tracą oszczędzone wcześniej pieniądze i nadal latają na stratach — tłumaczy Brian Pearce. Zdaniem ekonomistów zrzeszenia o pierwszych zyskach linie lotnicze będę mogły myśleć dopiero w 2022 roku. Samo IATA nie ma złudzeń. Przyszły rok będzie także bardzo trudny, linie będą tracić gotówkę w tempie nie wolniejszym niż 5-6 mld dolarów miesięcznie. I to nawet w sytuacji, kiedy wynaleziono by szczepionkę przeciwko COVID-19.