Jak informuje węgierski portal Telex.hu, gdyby się okazało, że rzeczywiście węgierskie dopłaty do tej inwestycji zostały przyznane niezgodnie z prawem, Bruksela ma do wykorzystania kilka narzędzi korygujących tę sytuację. Może zmusić Chińczyków do zmniejszenia produkcji w węgierskiej fabryce, nakazać zwrotu subsydiów bądź nałożyć karę w wysokości nawet 10 proc. globalnych przychodów inwestora, gdyby okazało się, że naruszenie prawa było poważne.
Czytaj więcej
Akcje chińskiego koncernu BYD zyskiwały we wtorek na giełdzie w Hongkongu nawet 11 proc. Spółka ogłosiła, że ma technologię ultraszybkiego ładowania samochodów elektrycznych.
Przepisy unijne zabraniają wypłaty subsydiów, które mogłyby doprowadzić do zakłócenia funkcjonowania rynku. Wliczane są w nie wsparcie ze strony państwa w kraju inwestycji bądź inwestora, umożliwienia finansowania po zaniżonych kosztach, bezkosztowe kredyty, nadmierne ulgi podatkowe oraz możliwość bezpłatnego korzystania z centrów badań i rozwoju usług finansowanych przez budżet, a także kontraktów rządowych.
Dla BYD fabryka w Szeged jest filarem strategii szerokiego wejścia na rynek europejski
— Dwa lata temu zdecydowaliśmy się zainwestować fabrykę na Węgrzech, która ruszy już w końcu tego roku. Jej możliwości produkcyjne to 300 tys. aut rocznie. Będziemy tam produkować Atto2 i Dolphina. Początkowo będą to auta elektryczne, potem także hybrydy — mówiła Stella Li, wiceprezes BYDa w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.
Podkreśliła wtedy, ze Atto2, zostało przygotowane specjalnie na europejski rynek. — Zaprojektowane przez Europejczyków, należy do segmentu B, to typowe auto miejskie, którym wygodnie może pojechać 4 osoby. Ten model będzie punktem zwrotnym dla BYD w Europie. Od początku z założenia miało być autem europejskim i umiejscowione jest w segmencie SUV-ów, które miały 25 proc. udział w rynku w 2024 roku — dodała.