W sytuacji obecnych ograniczeń i kłopotów ze slotami (działki czasowe startów i lądowań) Czesi i Mołdawianie proponują, żeby LOT założył u nich swoje bazy, odpowiednio w Pradze i w Kiszyniowie. Małe są na to szanse. Polski przewoźnik skupia się na rozwoju połączeń z głównego centrum przesiadkowego, czyli Lotniska Chopina w Warszawie. – Dla nas najważniejszy jest wzrost na Chopinie – mówi Krzysztof Moczulski, rzecznik LOT-u.
Ani Czesi, ani Mołdawianie nie mają własnego regularnego przewoźnika
Czesi uważają, że takim lotniskiem „zapasowym” dla LOT-u mogłyby być praskie Rużyny. O rozmowach z LOT-em powiedział czeskiemu portalowi ekonomicznemu E15.cz Jirzi Pos, przewodniczący rady nadzorczej lotniska im. Václava Havla. Ujawnił, że praski port prowadzi z LOT-em rozmowy o możliwości założenia tam bazy operacyjnej. – Wiemy, że LOT ma plany zwiększenia floty, a jednocześnie także ograniczone możliwości rozwoju na Lotnisku Chopina – mówił Jirzi Pos. Jako potencjalny termin realizacji takiego projektu wskazuje najbliższe dwa lata. Jak wiadomo, LOT od dłuższego czasu przymierza się do przejęcia niskokosztowego czeskiego przewoźnika Smartwings, głównego klienta na lotnisku Rużyny.
O rozmowach z LOT-em informowali także Mołdawianie, powołując się na wyniki wizyty przedstawicieli polskiego przewoźnika na lotnisku Marculesti pod Kiszyniowem. Tematem rozmów miało być zwiększenie lotów do Kiszyniowa oraz rozważenie operacji cargo. Jak na razie LOT lata z Warszawy do Kiszyniowa dwa razy dziennie, a pasażerowie z tej trasy najczęściej traktują Lotnisko Chopina jak port tranzytowy.
Ani Czechy, ani Mołdawia nie mają własnego przewoźnika sieciowego. Czeskie CSA (Czech Airlines) zbankrutowały ostatecznie w październiku 2024 r. i zostały włączone do Smartwingsa, a Air Moldova wstrzymały wszystkie operacje 3 maja 2023 r.