Pożary zanotowano, jak dotąd, wyłącznie na południowej części Rodos i stamtąd prowadzone są masowe ewakuacje turystów, których przewozi się na północ, na główne lotnisko na tej wyspie. W poniedziałek nie odwołano stamtąd ani jednego połączenia. I nie ma też opóźnień względem rozkładu. Co więcej, niektóre loty ewakuacyjne startują z połową pasażerów na pokładzie, bo ci którzy uciekli z płonącej części wyspy, postanowili dokończyć urlop na północy. Zdarza się jednak – na to narzekają turyści z Wielkiej Brytanii — że rzeczywiście lądują na północy, gdzie „nic się nie dzieje”, ale nie mają możliwości przedostania się dalej, do hoteli, bo są one zajęte przez ewakuowanych z południa wyspy. Żaden z europejskich resortów spraw zagranicznych nie odradza swoim obywatelom podróży na greckie wyspy. Jednocześnie polski MSZ informuje, że jest w nieustannym kontakcie z touroperatorami i konsulatami w Grecji.