Byłoby to więc znacznie wcześniej, niż przewidywały prognozy. Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych zakładało scenariusz, że wydarzy się to dopiero w 2024 roku. A być może później.
Nie będzie jednak takiego bogactwa w ofercie. Samoloty będą większe, zaś rejsów – mniej. Tylko Lufthansa zapowiedziała, że latem 2023 skasuje 34 tysiące lotów. To dlatego także linie, które miały w swojej flocie największe samoloty - Airbusy A380 wycofują je z hangarów i gigantycznych parkingów na pustyniach.
Nie będzie to także lato łatwe dla pasażerów. - Bilety lotnicze będą kosztowały więcej, niż przed rokiem. Już teraz na większości tras trzeba zapłacić o ok 30 proc. więcej, niż w 2022 r. - ostrzega Henrik Hololei, dyrektor generalny ds. Mobilności i Transportu w Komisji Europejskiej, który odpowiada za transport lotniczy. Paliwo stanowi w tej chwili już nie 40, ale dochodzi do 60 proc. kosztów i nie widać powodów, dla których mogłoby stanieć. Z tego powodu przewoźnicy nie spieszą się do odbudowy siatki azjatyckiej - W sytuacji, kiedy linie europejskie nie mają możliwości przelotów nad Rosją, czas podróży na trasie Europa-Azja wydłuża się o 2-3 godziny, a zużycie paliwa jest większe o ok. 20 proc. nie ma co się dziwić, że po starych cenach nikt już raczej nie lata - tłumaczy Henrik Hololei.
Dodatkowo jeszcze 30 proc. europejskiej przestrzeni powietrznej, zwłaszcza na wschodzie EU ( czyli Polska, Czechy, Słowacja) „zabrało” wojsko z powodu konieczności stworzenia korytarzy do przelotów maszyn transportujących sprzęt i pomoc na Ukrainę. Czyli powracający ruch musi koncentrować się nad i tak już zatłoczonymi Niemcami. - Tworzymy nowe korytarze powietrzne. Niektóre samoloty latają niżej, ale to z kolei powoduje, że ich spalanie i wydatki na paliwo rosną - tłumaczy Raul Medina Caballero, dyrektor generalny Eurocontroli.
Kolejnym utrudnieniem są strajki, których doświadczamy nawet po kilka razy w tygodniu. W ostatni poniedziałek pracy odmówili pracownicy naziemni na 4. niemieckich lotniskach. We wtorek, 14 marca - zastrajkowali ich koledzy na paryskim lotnisku Orly. Francuzi zresztą nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w swoich protestach przeciwko reformie emerytalnej. Więc trzeba się liczyć z kolejnymi zakłóceniami.