Najmocniej narażone na perturbacje w morskim łańcuchu logistycznym są najbiedniejsze kraje, ale skutki będą odczuwalne także w Europie i USA.
Konferencja Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD) w swoim najnowszym raporcie wskazała, że gwałtowny wzrost popytu na towary konsumpcyjne podczas pandemii stworzył poważne wąskie gardła w łańcuchach dostaw na całym świecie. Wpłynęło to na obniżenie podaży dostępnych statków i kontenerów. Ponadto porty są zatłoczone, a w branży brakuje wykwalifikowanych pracowników.
Eksperci UNCTAD stwierdzili, że obecny wzrost stawek przewozów kontenerowych, jeśli się utrzyma, może do 2023 r. spowodować wzrost globalnych cen w imporcie o 11 proc., a cen konsumpcyjnych o 1,5 proc. Elektronika – w tym m.in. komputery, które zazwyczaj produkowane są w Azji Wschodniej i kierowane do Europy lub Ameryki Północnej – prawdopodobnie odnotuje 11-proc. wzrost cen. Z kolei meble, tekstylia i odzież mogą zdrożeć o 10 proc.
– Obecny wzrost stawek frachtowych będzie miał głęboki wpływ na handel i osłabi ożywienie społeczno-gospodarcze, zwłaszcza w krajach rozwijających się, dopóki sytuacja w żegludze morskiej nie powróci do normy – powiedziała Rebeca Grynspan, sekretarz generalna UNCTAD.
Organizacja oczekuje, że najbardziej ucierpią małe kraje, które są zależne od dostaw drogą morską. W przypadku krajów wyspiarskich ceny konsumpcyjne mogą do 2023 r. wzrosnąć nawet o 7,5 proc.