Kłopoty Ryanaira zdają się nie mieć końca. W związku z ostatnią falą strajków pilotów i personelu pokładowego irlandzki przewoźnik odwołał setki lotów, przez co wielu klientów musiało zrezygnować z planowanego wyjazdu bądź szukać innego transportu. Jedynym pocieszeniem w takich sytuacjach jest przysługujące pokrzywdzonym pasażerom odszkodowanie, które czasem może pokryć nawet cały koszt kolejnego wyjazdu.
Czytaj także: "Ryanair straszy Irlandczyków przeprowadzką do Polski".
Okazuje się, że Ryanair wypłaca klientom odszkodowania czekami. Problem w tym, że części z nich nie podpisał, przez co banki potraktowały je jako nieważne i nie tylko nie wypłaciły pieniędzy, ale niektórym klientom kazały uiścić opłaty bankowe. Jak donosi BBC, jedna z pasażerek, która czekała na odszkodowanie aż 11 miesięcy, została w placówce obciążona kwotą 20 euro (około 86 złotych).
Ryanair opublikował już oświadczenie w tej sprawie, w którym stwierdził, że niepodpisanie czeków były wynikiem „błędu administracyjnego" i przeprosił klientów za kłopot. Według przewoźnika czeki bez podpisu zostały wysłane do nie więcej niż 190 klientów z 20 tysięcy czekających na odszkodowania.
Według rozporządzenia Parlamentu Europejskiego (261/2004), w wypadku anulowania lub opóźnienia co najmniej o 3 godziny lotu, pasażerom przysługuje odszkodowanie w wysokości 250 euro, jeśli chodziło o rejs na dystansie do 1500 km, 400 euro za rejs między 1500 a 3500 km i 600 euro za dłuższy.